Czułem się... Lekko otumaniony. Świat na zewnątrz wydawał się bańką mydlaną. Ból odbierał mi zdolność zdrowego myślenia.
-Diana... - w tym momencie zwróciłem się do basiora - Możesz wyjść?
-Nie mogę.
-Ugh... Dianą, jeśli ten psychopata nas zabije, chcę żebyś wiedziała...
-Nie mówiliście o komedii romantycznej! Mogliście mnie uprzedzić, że będzie przedstawienie... -basior odwrócił się jakby obrażony.
-Słuchaj Leonardo, jeśli masz teraz...
-Zabijać?
-Zabijać -kontynuowałem, choć miałem co innego na myśli, ale nich chciałem go denerwować -to pozwól mi dokończyć zdanie.
-Pozwoliłem -odparł z wzgardliwym uśmieszkiem.
-Weź wyjdź! - wybuchłem. -Czy naprawdę nie możesz na chwilę nie być popaprańcem? Dlaczego to robisz?
-Zamknij się szczeniaku - wycedził przez zęby.
-Nie - odpowiedziałem tak samo stanowczo jak on.
<Vinci? Diana?>
-Diana... - w tym momencie zwróciłem się do basiora - Możesz wyjść?
-Nie mogę.
-Ugh... Dianą, jeśli ten psychopata nas zabije, chcę żebyś wiedziała...
-Nie mówiliście o komedii romantycznej! Mogliście mnie uprzedzić, że będzie przedstawienie... -basior odwrócił się jakby obrażony.
-Słuchaj Leonardo, jeśli masz teraz...
-Zabijać?
-Zabijać -kontynuowałem, choć miałem co innego na myśli, ale nich chciałem go denerwować -to pozwól mi dokończyć zdanie.
-Pozwoliłem -odparł z wzgardliwym uśmieszkiem.
-Weź wyjdź! - wybuchłem. -Czy naprawdę nie możesz na chwilę nie być popaprańcem? Dlaczego to robisz?
-Zamknij się szczeniaku - wycedził przez zęby.
-Nie - odpowiedziałem tak samo stanowczo jak on.
<Vinci? Diana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz