czwartek, 14 stycznia 2016

Od Diany, CD. Ksame

Basior otworzył oczy, w mojej głowie trwało to długo, a w prawdziwym życiu tylko trzy sekundy. Ksame znowu zemdlał. Strasznie się bałam, panikowałam! A więc co się dzieje... Spacerowałam spokojnie po obrzeżach watahy kiedy nagle dostałam czymś w głowę i obudziłam się dopiero tu, zamknięta w klatce... Teraz jest tu też Ksame, ale co z tego jak jest nieprzytomny. Nie wiem czego bałam się bardziej... Czy tego że ktoś nas porwał, czy tego że Basiorowi coś się stało... Podeszłam do brzegu klatki i spróbowałam się przez nią przecisnąć. Bez skutku... Nie mam pojęcia gdzie jestem, jak stąd uciec, co się dzieje z Ksamem?! Co mam robić? Usłyszałam coś, co przypominało skrzypienie drzwi przy otwieraniu ich... W pomieszczeniu na chwile pojawiło się światło. Jedyna co udało mi się dostrzec to kawałek podłogi i lina... Gdzie ja jestem?! Ratunku! Klatka się zatrzęsła i w tym samym momencie obudził się Ksame. Natychmiast się do niego przytuliłam i skuliłam, chyba po raz pierwszy bałam się aż tak bardzo. Próbowałam się uspokoić ale było coraz gorzej...
-Spokojnie, coś wymyślimy.- Pocieszał mnie basior. Byliśmy tacy bezradni... Jednak! Małe ziarenko nadziei! Drzwi od klatki się otworzyły, a ja natychmiast rzuciłam się na naszego oprawcę. Nie wiedziałam kogo atakuję, gdzie skaczę... Jednak udało mi się dopaść tego kogoś... Wbiłam swoje kły w jego szyję... To był człowiek... Cała moja nadzieja rozpłynęła się w chwili gdy brutalnie wrzucił mnie z powrotem do klatki. Słyszałam jak przeklinał. Dobrze mu tak. Usłyszałam krzyk, a zaraz po tym straciłam przytomność, ktoś mnie uderzył, wiedziałam że to człowiek!
...
Obudziłam się... Miałam coś na szyi. Coś jak obroża... Tylko mokrego, i nieprzyjemnego. Zauważyłam że obok mnie leży nieżywy wilk. Przeraziłam się. W pomieszczeniu było pusto więc zaczęłam gryźć linę do której była przywiązana obroża jak szalona. Nie było to za fajne bo sznur był we krwi... Dochodzę do wniosku że będziemy przerobieni na kurtki! W końcu udało mi się przegryźć sznur, wyszłam przez uchylone drzwi i zobaczyłam najgorszy z możliwych widoków! Ksame przywiązany do słupa, przed nim stał człowiek z dziwnym batem w dłoni. W jednej chwili strach ustąpił miejsce złości! Bez zastanowienia rzuciłam się na faceta. Rozszarpałam go... Kiedy trup padł, wrócił mi zdrowy rozsądek. Przegryzłam linę do której przywiązany był basior...

Ksame? Vinci? Ale mnie wena wzięła!

1 komentarz: