- A kimże jesteś, o zacny basiorze? - Powiedziałam tak jakoś równie podniośle.
-
Jestem Viper, piękności. - Pomyślałam, że ma trochę nierówno z głową,
ale bądź co bądź, przystojny i wychowany z niego wilk. A przynajmniej
takie sprawiał pierwsze wrażenie.
Patrzyłam na niego z oschłą
miną. Moje pięknie niebieskie oczy lśniły w blasku zachodzącego słońca.
Dlaczego nie dać by mu szansy? Zobaczymy, to nie ja jestem wygłodzona
tylko on. Odsunęłam się więc na drugi koniec zwierzęcia żeby dać miejsce
nieznajomemu. Obserwowałam go kątem oka w tym samym czasie podgryzając
udo jelenia. Viper ruszył i przystanął obok mnie. Schylił się, puścił mi
oczko i zaczął jeść padlinę. Zrobiłam się lekko czerwona więc
odwróciłam lekko głowę tak, żeby tego nie zauważył. Po oblizaniu
wszystkich kości i dogryzieniu każdego dobrego kawałka mięsa usiedliśmy
kilka metrów od siebie. Teraz obydwoje byliśmy najedzeni, więc miał
większe szanse gdyby chciałby mi coś zrobić. On jednak tylko mierzył
mnie całą wzrokiem. Od uszu po ogon.
- Co tak patrzysz? - zapytałam robiąc zdziwioną minę, ale na pyszczku miałam lekki uśmieszek.
- Nie wiem jak się zwiesz.
- Sachmet. Tak samo jak egipska bogini wojny i zemsty - powiedziałam z radością. Lubiłam kiedy moje imię było z nią kojarzone.
-
No, no, ciekawie. - Basior zrobił obojętną minę i spojrzał w górę,
jakby go to o co nie pytał (skąd pochodzi to imię) nie interesowało.
(Viper? Chciałbyś to ze mną ciągnąć? xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz