Jak zwykle maszerowałam obrzeżami. Nie wiedziałam, że to granica jakiejś
watahy, gdyż wyglądała zupełnie niepostrzeżenie. Zdecydowałam się w
kroczyć do jakiegoś ciemnego, gęstego lasu. Wyglądał na opustoszały,
tylko od czasu do czasu słychać było pohukiwanie sów. Za każdym
huknięciem sowy, ostentacyjnie odwracałam się za siebie. W głowie
krążyły mi różne myśli. Odeszłam ze swojej watahy, gdzie miałam się
teraz podziać, czy znajdę dogodne miejsce dla siebie?
W zabieganych myślach jedna sensowna wyszła na jaw. Postanowiłam pójść w
góry. Chłód i śnieg przypominał mi skąd pochodziłam i pomagał się
skupić, skoncentrować. Nadeszła noc, znalazłam jakąś grotę, weszłam do
niej i położyłam się. Niedługi czas potem zasnęłam.
Obudziły mniej ciepłe promienie słońca. Przetarłam oczy i ku moim oczom
ukazał się jakiś wilk. Wstałam i rozejrzałam się po grocie, a potem
spojrzałam na wilka.
Zaspana nie rozpoznałam płci, lecz usłyszałam tylko groźne warknięcia i krótką kwestie.
-Kim jesteś i co tutaj robisz. - odrzekł wilk
-Spokojnie, nie jestem szpiegiem.
<Dokończy ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz