Wstałam, jak zwykle, w południe. Nie ma co, rannym ptaszkiem to ja nie
jestem. Z wysiłkiem zwlokłam się z wygodnego legowiska. Minęło już kila
dni, odkąd przyjęli mnie do watahy. Jeszcze nie do końca odnalazłam w
niej swoje miejsce. Nie znam większości terenów, nie każdego wilka
rozpoznaję od razu. Postanowiłam wyruszyć na ,,wycieczkę
terenoznawczą''. Zabrałam ze sobą kilka sztalug, farb i pędzelków.
Stwierdziłam, że przyda mi się mapa.
Na początku udałam się na północ. Dosłownie po kilku chwilach marszu ujrzałam piękny wodospad. ,,Aż szkoda byłoby go nie uwiecznić!'', pomyślałam. Zabrałam się więc do roboty. Szybko uporządkowałam barwniki. Zanurzyłam jeden z pędzelków najpierw w niebieskiej, potem w szarej farbie i naniosłam ją na płótno. Jedna kreska, druga, potem trzecia, i kolejna, i następna... Skończyłam. Już miałam zbierać się w dalszą podróż, gdy nagle usłyszałam:
-Ładnie. Całkiem nieźle. Naprawdę mi się podoba.
Nie rozpoznałam tego głosu. Odwróciłam się. Denis. Tak, to na pewno Denis.
-Cześć, Denis-powiedziałam.-Serio, tak myślisz?
-No pewnie. Wiesz, sam rysuję. Chciałabyś zobaczyć, co ja tworzę?-zapytał z uśmiechem.
-Jasne! Teraz?
-Dlaczego nie?
Dom basiora był niedaleko. Kiedy wkroczyłam do środka, oniemiałam. Całe wnętrze pokryte było malowidłami, prawie po całej jaskini porozstawiane były obrazy.
-To... Jest... Naprawdę... Ty sam... Piękne! - udało mi się w końcu wykrztusić.
-Cieszę się, że ci się podoba - odparł.
-Nie myślałam, że można mieć taki talent. Każdy z tych obrazów... - przez chwilę nie mogłam dobrać odpowiedniego wyrażenia - jest olśniewający! -zakończyłam triumfalnie. Denis uśmiechnął się lekko i powiedział:
<No, co powiedziałeś? ;D>
Na początku udałam się na północ. Dosłownie po kilku chwilach marszu ujrzałam piękny wodospad. ,,Aż szkoda byłoby go nie uwiecznić!'', pomyślałam. Zabrałam się więc do roboty. Szybko uporządkowałam barwniki. Zanurzyłam jeden z pędzelków najpierw w niebieskiej, potem w szarej farbie i naniosłam ją na płótno. Jedna kreska, druga, potem trzecia, i kolejna, i następna... Skończyłam. Już miałam zbierać się w dalszą podróż, gdy nagle usłyszałam:
-Ładnie. Całkiem nieźle. Naprawdę mi się podoba.
Nie rozpoznałam tego głosu. Odwróciłam się. Denis. Tak, to na pewno Denis.
-Cześć, Denis-powiedziałam.-Serio, tak myślisz?
-No pewnie. Wiesz, sam rysuję. Chciałabyś zobaczyć, co ja tworzę?-zapytał z uśmiechem.
-Jasne! Teraz?
-Dlaczego nie?
Dom basiora był niedaleko. Kiedy wkroczyłam do środka, oniemiałam. Całe wnętrze pokryte było malowidłami, prawie po całej jaskini porozstawiane były obrazy.
-To... Jest... Naprawdę... Ty sam... Piękne! - udało mi się w końcu wykrztusić.
-Cieszę się, że ci się podoba - odparł.
-Nie myślałam, że można mieć taki talent. Każdy z tych obrazów... - przez chwilę nie mogłam dobrać odpowiedniego wyrażenia - jest olśniewający! -zakończyłam triumfalnie. Denis uśmiechnął się lekko i powiedział:
<No, co powiedziałeś? ;D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz