niedziela, 13 grudnia 2015

Od Daiki c.d Raz

To co się przed chwilą stało wybiło mnie z równowagi. Miałam nadzieję, że Raz jest już w stu procentach sobą, a teraz już widzę jak bardzo się myliłam. Nie chciałam tam dłużej stać. To wszystko mnie przerasta. Nie czekałam na reakcję nikogo, tylko szybko odwróciłam się i biegłam przed siebie, jak najdalej od nich. Nie chciałam wracać do jaskini, bo tam szybko by mnie znaleźli, a ja chciałam zostać sama. Wbiegłam do lasu. Zwinnie manewrowałam między drzewami. Dopiero po chwili moim oczom ukazał się klif, a pod nim ogromna rzeka. Nie wiedziałam czy to nadal jest teren watahy, czy może jestem już poza jej granicami. Pierwszy raz mało mnie to obchodziło. Usiadłam na krawędzi skały. Tego właśnie było mi trzeba ciszy i spokoju. Siedziałam tam dobre kilka godzin w czasie których ćwiczyłam swoje moce. Niedługo potem zaczęło się ściemniać, a do mojej jaskini było ładnych kilkanaście kilometrów. Postanowiłam zaryzykować i drugi raz w życiu pobiec cieniem. Skupiłam się na otaczającym mnie mroku i chwilę później widać było tylko mój cień pędzący przez las. Gdzieś w oddali słyszałam jak ktoś wołał mnie po imieniu, ale nie obchodziło mnie to. Wreszcie dotarłam do jaskini. Zmaterializowałam się. Szybko pożałowałam mojej decyzji o takim przemieszczaniu się. Strasznie zakuło mnie w sercu i zatoczyłam się, a przed moimi oczami nastała ciemność. Dopiero po pewnym momencie wszystko wróciło do normy, a ja podniosłam się. Za mną odezwał się znajomy głos. Raz.
- Co się stało? Czemu wtedy uciekłaś?
- Chciałam pobyć sama.
Nie odwracałam się w jego stronę. Nie miałam na to siły i ochoty. Wreszcie dodałam.
- Raz. Najlepiej dla wszystkich będzie jeśli przestaniemy się widywać i spotykać. Jeżeli chcesz możesz zostać w mojej jaskini. Ja znajdę sobie jakąś inną.
Widziałam, że wyprowadziłam go z równowagi.
- Co?! A to niby dlaczego?! Co nam w tym przeszkadza?
- Nie co lecz kto...
- No mów wreszcie. - niecierpliwił się.
- Twoja matka.

<Raz? Przepraszam, że dopiero teraz, ale nauka mnie przygniotła>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz