niedziela, 8 listopada 2015
Od Tytanii "Kłująca sprawa"
Przechadzałam się po lesie. Było spokojnie i cicho. Usłyszałam jednak
odgłos jakiegoś szczerkania. Podniosłam głowę i rozejrzałam
się po okolicy. Nic nie zauważyłam. Mimo
wszystko jednak zaczęłam iść dalej. Jesień to bardzo ładna pora roku, jednak
zimna. I oczywiście gdybym nadal była człowiekiem, musiałabym pójść do szkoły. Skupiłam się na innych rzeczach niż
ta durna ludzka szkoła. Jesień najczęściej lubiłam spędzać przed laptopem,
przemyconym do watahy. Czasem też lubiłam jesienne spacery po lesie. Rozejrzałam
się dookoła. W oko wpadł mi pewien srebrny przedmiot. Podeszłam ostrożnie, ale przedmiot
zniknął. Zdziwiłam się. Po chwili znowu
sie pojawił. Tym razem skoczyłam w jego stronę. Przedmiot zniknął, a ja
wylądowałam na kupce liści. Wyskoczyłam z kupki i postawiam łapę na jakimś
ostrym przedmiocie. Okazało się, że to nie był ostry przedmiot, tylko jeż. Podskoczyłam
i jęknęłam z bólu. Pomasowałam sobie łapę. Jeż uciekł do swojej ciepłej norki a
ja zostałam na zimnie. Zaśmiałam się i
odeszłam w inne miejsce. Postanowiłam i ja wrócić do jaskini. Obwinęłam sobie
łapę i popędziłam w kierunku watahy.
Ostatni raz obejrzałam się na las. Do tej pory zastanawiałam się ,czy jeżyk
jakoś sie wyliże. I co to był za przedmiot?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz