sobota, 7 listopada 2015

Od Akumy do ktoś

Spacerowałam po lesie, tak z nudów, żeby porozmyślać nad swoją przyszłością i pooglądać nowe tereny. Brązowe, żółte i pomarańczowe liście szeleściły pod moimi łapami. Zupełnie jak 4 lata temu...O nie, nie mogę o tym myśleć. Spacer to przyjemność, nie katorga dla umysłu. Od 4 lat to samo wydarzenie nawiedza mnie w snach, powoli napędzając mój szał. Nie mogę tak żyć, muszę zacząć nowe życie, uwolnić się od demonów przeszłości. Czasami zastanawiam się co by się wydarzyło, gdybyśmy tego dnia pozostali w swoich jaskiniach. Czy przeznaczenie by mnie dopadło? Czy może bym teraz była tu z moimi braćmi i rodzicami? Niestety, nigdy się tego nie dowiem. Chciałabym mieć normalne życie, bez traum i problemów. Zamyślona szłam przed siebie i nie zauważyłam drzewa tuż przede mną. Wpadłam prosto na nie.
- Auć! - powiedziałam sama do siebie. Poczułam niewielki ból w głowie, ale pomimo tego, uśmiechnęłam się sama do siebie z mojego zamyślenia. Nagle usłyszałam jakiś śmiech z oddali. Krótki śmiech, tak jakby kogoś rozbawiło spotkanie mojej głowy z drzewem. Pomyślałam, że mi się coś przesłyszało, bo mało prawdopodobne jest to, że ktoś mnie obserwuje. Jakieś inne zwierzę, czy coś. Przecież zając też może wydawać dźwięk podobny do śmiania się, prawda? Kogo ja tu chcę oszukać. Całkowicie zignorowałam to i położyłam się pod drzewem. Nie zauważyłam jednak kałuży błota w miejscu gdzie się położyłam..
- No nie! - powiedziałam nieco wkurzona. Cały brzuch i łapy miałam ubrudzone. Dzięki Bogu nie mam białej sierści. Natychmiastowo podniosłam się i zaczęłam wylizywać błoto z łap. Wtedy znowu usłyszałam ten znajomy śmiech. Byłam pewna, że tym razem mój słuch mnie nie myli. Śmiech dobiegał zza krzaków za mną. Popatrzyłam się tam, jednak nikogo nie zobaczyłam. Już odwracałam powoli swoją głowę, kiedy nagle:
- Hej, Akuma! - tajemniczy głos tym razem dobiegał zza drzewa.
- Kto mnie woła? - spytałam nieco zachrypniętym głosem.

<tajemniczy głosie? :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz