Spacerowałam po lesie, tak z nudów, żeby porozmyślać nad swoją
przyszłością i pooglądać nowe tereny. Brązowe, żółte i pomarańczowe
liście szeleściły pod moimi łapami. Zupełnie jak 4 lata temu...O nie,
nie mogę o tym myśleć. Spacer to przyjemność, nie katorga dla umysłu. Od
4 lat to samo wydarzenie nawiedza mnie w snach, powoli napędzając mój
szał. Nie mogę tak żyć, muszę zacząć nowe życie, uwolnić się od demonów
przeszłości. Czasami zastanawiam się co by się wydarzyło, gdybyśmy tego
dnia pozostali w swoich jaskiniach. Czy przeznaczenie by mnie dopadło?
Czy może bym teraz była tu z moimi braćmi i rodzicami? Niestety, nigdy
się tego nie dowiem. Chciałabym mieć normalne życie, bez traum i
problemów. Zamyślona szłam przed siebie i nie zauważyłam drzewa tuż
przede mną. Wpadłam prosto na nie.
- Auć! - powiedziałam sama do
siebie. Poczułam niewielki ból w głowie, ale pomimo tego, uśmiechnęłam
się sama do siebie z mojego zamyślenia. Nagle usłyszałam jakiś śmiech z
oddali. Krótki śmiech, tak jakby kogoś rozbawiło spotkanie mojej głowy z
drzewem. Pomyślałam, że mi się coś przesłyszało, bo mało prawdopodobne
jest to, że ktoś mnie obserwuje. Jakieś inne zwierzę, czy coś. Przecież
zając też może wydawać dźwięk podobny do śmiania się, prawda? Kogo ja tu
chcę oszukać. Całkowicie zignorowałam to i położyłam się pod drzewem.
Nie zauważyłam jednak kałuży błota w miejscu gdzie się położyłam..
-
No nie! - powiedziałam nieco wkurzona. Cały brzuch i łapy miałam
ubrudzone. Dzięki Bogu nie mam białej sierści. Natychmiastowo podniosłam
się i zaczęłam wylizywać błoto z łap. Wtedy znowu usłyszałam ten
znajomy śmiech. Byłam pewna, że tym razem mój słuch mnie nie myli.
Śmiech dobiegał zza krzaków za mną. Popatrzyłam się tam, jednak nikogo
nie zobaczyłam. Już odwracałam powoli swoją głowę, kiedy nagle:
- Hej, Akuma! - tajemniczy głos tym razem dobiegał zza drzewa.
- Kto mnie woła? - spytałam nieco zachrypniętym głosem.
<tajemniczy głosie? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz