Potężna energia zaczęła wchodzić w waderę. Musiałem się
cofnąć parę kroków. Kiedy dudnienie i drgania ziemi ustały powietrze
nadal wibrowało do przepełniającej je mocy. Daiki podniosła się, w jej
oczach nie było widać nic, tylko silny blask. Patrzyła się na mnie, a
raczej gdzieś daleko tylko w moją stronę. Po chwili dostała drgawek i
upadła. Nie wiem do końca co to było. Nigdy czegoś takiego nie
widziałem. Muszę ją zabrać do kogoś kto się na tym zna. Pewnie wataha ma
kogoś kto posiada o tym dogłębną wiedzę, może jest jeszcze jakieś inne
medium w tych okolicach. Mogłoby mi to wyjaśnić. Trzeba ją tam zanieść,
nawet jeżeli oznacza to sąd.
~Po paru ciężkich godzinach niesienia~
-Ufff- wytchnęłem odkładając ją. Ciekawe co jeszcze w sobie
skrywa? Może jest ważna dla świata, a ja o tym nie wiem? Trochę się o
nią martwię... Co ją gadam jakie trochę. Przecież narażała dla mnie
życie i nawet umarła na chwilę, a teraz nie wiem co z nią dalej będzie.
-To zaczyna się robić tradycją.-powiedziałem do siebie pukając w bok jaskini Roksi. W oddali było słychać rozmowę. Chyba tego młodego... Jak on miał? A no tak Ksame. Z barwy drugiego głosu wywnioskowałem, że to wadera. No gdzie ta Roksi? Oooo.... Idzie teraz tylko czekać na jej reakcje. Jeszcze pomyśli, że to ja coś zrobiłem Daiki. No... W sumie to moja wina, ale ja do niej nie strzelałem. Oby tylko wyrok sądu nie był zbyt surowy. Podoba mi się tu, chciałbym tu zostać, nawet z kimś. Tupanie było coraz głośniejsze. Zaraz się zacznie. No i się zaczęło. Ale nie tak jak chciałem. Nie sam na sam. Roksi owszem była sama, ale Ksame ze swoją koleżanką przyszli chyba odwiedzić Roksi. W każdym razie dziwnie to wyglądało w ich oczach. Najeżony basior przy nieprzytomnej waderze obok wystraszonej Roksi. Zobaczymy jak się to dalej potoczy. Byłbym nie dostał po łbie. Górnik parę dni temu kilofem mi wystarczająco mocno walnął.
-To zaczyna się robić tradycją.-powiedziałem do siebie pukając w bok jaskini Roksi. W oddali było słychać rozmowę. Chyba tego młodego... Jak on miał? A no tak Ksame. Z barwy drugiego głosu wywnioskowałem, że to wadera. No gdzie ta Roksi? Oooo.... Idzie teraz tylko czekać na jej reakcje. Jeszcze pomyśli, że to ja coś zrobiłem Daiki. No... W sumie to moja wina, ale ja do niej nie strzelałem. Oby tylko wyrok sądu nie był zbyt surowy. Podoba mi się tu, chciałbym tu zostać, nawet z kimś. Tupanie było coraz głośniejsze. Zaraz się zacznie. No i się zaczęło. Ale nie tak jak chciałem. Nie sam na sam. Roksi owszem była sama, ale Ksame ze swoją koleżanką przyszli chyba odwiedzić Roksi. W każdym razie dziwnie to wyglądało w ich oczach. Najeżony basior przy nieprzytomnej waderze obok wystraszonej Roksi. Zobaczymy jak się to dalej potoczy. Byłbym nie dostał po łbie. Górnik parę dni temu kilofem mi wystarczająco mocno walnął.
(Daiki?Roksi? Ksame i Diana??? (sorry, że wam przerywam))
Odpisze ktoś?
OdpowiedzUsuńJutro ja odpiszę
OdpowiedzUsuńJe!
OdpowiedzUsuń