piątek, 20 listopada 2015

Od Raz'a c. d. Daiki, Roksi i Tytania

-Twoja matka jeszcze wróci.- usłyszałem od Daiki. Te słowa obijały mi się po czaszce. Jak to wróci? Przecież to nie możliwe! To jakieś wariactwo!! Z stamtąd nie można wyjść!!! Chyba, że zna się przepis. Ten który zna ta nowa wadera- Tyks. Ale to i tak bez sensu. Nic nie łączy ją z tym światem więc gdy wróci to i tak nie będzie mogła nic zrobić. Chociaż skoro wraca to musi coś być. Tak czy inaczej będę zagrożeniem. Znów będę musiał uciekać. Nie, ja nie chcę znowu być sam. Trzeba coś z tym zrobić. Nie mogę czekać aż wróci i zacznie mieszać. Yyyy.... Zaraz Magnolia? Wychodzi? Była tu a ja nawet nie zauważyłem. Muszę nad tym głębiej pomyśleć. Najlepiej na świeżym powietrzu.
-Roksi możesz mnie wypuścić?-zapytałem z nadzieją.
- Nie wiem. Dobrze wiesz, że ci nie ufam.- odpowiedziała stanowczo.
-Przecież nie będę tu siedział przez wieczność. Chcę rozprostować kości.-fuknąłem lekko.
-No dobra ale nie przesadzaj z tym rozprostowywaniem bo ja cię naprostuję.-ciekawe czy to była groźba czy ostrzeżenie?
-Oj już się boję.-tak bo ja zawszę muszę mieć ostatnie słowo.
- Iść z tobą?-zapytała się troskliwie Daiki postępując krok na przód.
- Nie dzięki. Przecież się nie zgubię.- mam nadzieję, że zrozumiała aluzję : "Muszę teraz posiedzieć sam i przemyśleć twoje proroctwo."
-Ej uwolnisz mnie w końcu?- zapytałem z wyrzutem wpatrującą się we mnie Roksi.
-Tak tylko sprawdzała czy... no wiesz.-po chwili poczułem jak rozluźniają się więzy na szyi, a potem na reszcie ciała. Wstałem otrzepałem się z kurzu i bez słowa wyszedłem z jaskini.
~~~po paru minutach spaceru~~~
No za cholerę nie wiem jak to możliwe! Coś przeoczyłem. Coś do czego ona może wrócić. Żyję tylko ja ale ona już nie jest moją matką więc co? Hmmm... Po chwili poczułem drgania na grzbiecie i nieprzyjemny ból w łapach oraz zamroczyło mi oczy. Ej co to ma być? Zaraz? Ktoś mnie skanuje!! Kiedy tylko oczy odzyskały pełną sprawność w odległości około 100 metrów zobaczyłem skupioną na czymś czarno-błękitną waderę. Daiki!? Nie ona jest czarno-turkusowa.
To pewnie ta.. no... Tytania!! Teleportowałem się obok niej i zaskoczoną przywarłem do drzewa.
-Kim jesteś!!!!? I dlaczego mnie skanowałaś!!!?-wykrzyczałem jej w twarz.
-Jjjja nic nie robiłłłam! Zostaw mnie!- tłumacz się. Ja wiem czym jesteś.
- Jeżeli demonie, nie wrócisz natychmiast do mrocznego lasu to URWĘ CI ŁEB!!!!!!!!!-nie wiedząc czemu nadal się darłem.
-Co!? Ja nie jestem demonem.- jak nie to...
-To niby czym jesteś!!!?-no kurde nadal się drę?
-Jja jestem ży.. Nie ważne!-uparta? Proszę bardzo. Złapałem ją za łeb.
-No to żegnany się z główką.-powiesz czy nie? Zobaczymy. No chwilę się zastanawiasz.
-Nnno dobra jestem żywiołakiem mroku.-powiedziała jagby ją to miało zabić.
-Kłamiesz. Żywiołaki wyginęły. Posłuchaj...-zaczęłem ale nie dokończyłem bo mi przerwała.
-Nie wszystkie!!!! Wcale nie kłamię!-i tak jej nie wierzę. Pewnie tylko ma umiejętności związane z mrokiem i chce uniknąć odpowiedzialności za to że chciała zabawić się sterując mną.
-Posłuchaj. Mogłaś wyjąć swoimi żartami coś strasznego ze mnie. Jestem zagrożeniem rozumiesz. Przeklętym. Zagroziłaś sobie i całej Watasze. Wszyscy mogliśmy zginąć.- Usłyszałem łomot za sobą i prychnięcie, a potem ciepło na plecach. Smok.
-Myślisz, że przestraszę się twojego pupilka???! Gdybym chciał to uwolnił bym cząstkę tego ze środka a wtedy ty i ten....- nie dokończyłem bo zaczęłem słyszeć głosy nad biegających wilków.
(Tytania? Daiki, Roksi czy to wy biegłyście???)

2 komentarze: