niedziela, 15 listopada 2015

Od Magnolii c.d. Daiki, Raz'a

Dostałam niepokojące informacje od zwiadowców. Postanowiłam udać się do jaskini Roksi, skąd wydobywały się głosy dość zawzięte rozmowy, słowa, które padły potwierdziły moje podejrzenia. Przyspieszyłam kroku i zatrzymałam się dopiero gdy stałam na przeciw zgromadzonym. Wszyscy zamilkli. Spojrzałam na każdego osobna, na twarzy Daki zauważyłam łzy, na Raza zażenowanie, a Roksi była dość spokojna, ale biło od niej zdenerwowanie, jej oczy utkwiły w moich.
-Witam- Przywitałam się.
-Wszystko już wiesz?- Roksi zrobiła krok w moją stronę.
-Jakby inaczej? Zwiadowcy zauważyli niepokojącą sytuację i zdali mi sprawozdanie.
- To wszystko moja wina. Raz jest niewinny. Proszę o sprawiedliwy wyrok, a Raz'a uwolnijcie. On niczemu nie zawinił. Przyznaję się to ja go uwolniłam i to ja za nim pobiegłam do wioski ludzi.- Daiki stanęła obok Roksi, ta odsunęła ją łapą.
-Co zamierzasz zrobić?
-To co powinnam. Zasady zostały złamane.
-Zasady!- Prychnęła Roksi- Oni są winni? Za co?
-Dobrze wiesz za co.
-Owszem nierozsądne było uwolnienie Raza i podążenie za nim Daiki oraz napad na wioskę, narażając przy tym watahę. Drwalom się należało sama bym złamała im karki, zapchlonym psom.
-Przypominam ci, że nie możemy napadać na ludzi.
-A im na nas i na nasze ziemie to wolno. Co to święte krowy?- Jej irytacja rosła.-Raz był pod wpływem klątwy. A przypominam ci droga matko, że ty podjęłaś ryzyko i pozwoliłaś go uwolnić.
Zamilkłam. Córka wpatrywała się we mnie swoimi wściekłymi oczami. Miała rację. To jednak nie zmienia faktu co się wydarzyło.
-To nie uwolni ich z zarzutów.
-Skazując ich, skazujesz mnie, przecież ja też złamałam zasady no nie?
To mnie zabolało. Czułam jak krew zaczyna mi szybciej płynąć w żyłach.
-Kara i tak was nie ominie, jednak...- zawahałam się- Będzie mniej surowa. Jeszcze nie wiem jakie zadanie otrzymacie.
- Kary nie będzie.- wtrąciła się- Przypominam ci, że w tej watasze też mam jakieś zdanie.
Westchnęłam. Oni nigdy nie daje za wygraną.-Daję wam jeszcze jedną szansę.Muszę już iść, wybaczcie, obowiązki.Miejcie sie na baczności, bo kolejnym razem nie będę aż taka przychylna.
Spojrzałam po nich i odwróciłam się w kierunku wyjścia.Zatrzymałam się jeszcze na chwilę.
-Roksi będziemy musiały kiedyś porozmawiać.
Ruszyłam dalej do wyjścia.

(Raz, Daiki?)

3 komentarze: