sobota, 14 listopada 2015

Od Ksame c.d. Diany

Milczałem. Aby przerwać niezręczną ciszę popchnąłem waderę w bok. Spadła, a ja zacząłem się śmiać. Wystawiłem na Dianę język i patrzyłem jak otrzepuje się z liści. W zamieszaniu związanym z drzewem nie zauważyłem nadchodzącej burzy. Dianie nic nie powiedziałem gdy zaczęła odchodzić. Nie szedłem za nią, bo to groziło nieuchronnym zmoknięciem. Jej mina, gdy połapała się, że pada, doprowadziła mnie do takiego śmiechu, że spadłem na czerwoną ze złości Dianę.
Diana?
Weny brak :<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz