Ksame przytrzymał fragment drzewa, zamknął oczy, i już po chwili drzewo było całe i zdrowe.
-Dobrze że masz ten żywioł...
-Taa- Mruknął basior.
-Chodź!
-Znowu się złamie.
-Nie złamie się - Odparłam wskazując na najniższą gałąź.
-Tak jak przed chwilą.
-Nie, po prostu usiądziemy niżej... Niżej są grube gałęzie. - Odparłam.
Tym razem się udało. Gałąź była wystarczająco gruba. Choć nie
widzieliśmy tak dobrze widoków, to i tak było niesamowicie.
-Wiesz że ani razu tu nie byłam? - Zapytałam.
-Naprawdę?! - Odparł zdumiony Ksame.
-Ale tego żałuję, tu jest cudownie.
-... - Basior zamilkł...
<Ksame?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz