Jesień nastała i młoda wadera postanowiła
się przejść. Wokół latały jesienne, kolorowe listki. Wadera wprost
kochała jesień. Był to właśnie jej klimat. uwielbiała ją, ponieważ
uważała, że jesień to pora tajemnicza, czasem smutna, a czasem wesoła.
Nigdy nie wiesz, co na dziś przygotuje. Canade usadowiła się na kupce
liści. Zawsze to robiła. Medytowanie, spanie i polowanie to właśnie jej
żywioł. Dzisiaj jednak coś nie dawało jej spokoju. Wstała. Postanowiła
pójść na przechadzkę po lesie. Dostrzegła jednak coś błyszczącego w
oddali. Nie wiedziała, co począć. Mogła być to rzecz jakiegoś wilka.
Albo rzecz niczyja. Mimo wszystko wadera podeszła do błyszczącego
przedmiotu. Już miała chwycić przedmiot, kiedy poczuła pod łapą ukłucie.
Spojrzała na swoją przednią łapę. Była cała we krwi. Coś ugryzło ją w
drugą łapę. Spoglądnęła na nią. Zauważyła małego jeżyka, widocznie
jeszcze młodego.
- Hej, co ty?
Jeż widząc Canade zląkł się. Wadera uśmiechnęła się pod nosem:
- Jeży nie jem. Nic ci nie zrobię.
Jeż podszedł do wadery. Ta niewiedzącą, co czynić, podniosła jeżyka. Ten ugryzł ją w nos. Wadera zrobiła zdziwioną minę. Jeż się zaśmiał.
- Takie to śmieszne?
Połaskotałam jeżyka po brzuchu. Znowu zaczął się śmiać. Usłyszałam szelest. Ktoś wszedł do lasu. Szybko postawiłam jeżyka na nogi i usunęłam się w mrok.
- Hej, co ty?
Jeż widząc Canade zląkł się. Wadera uśmiechnęła się pod nosem:
- Jeży nie jem. Nic ci nie zrobię.
Jeż podszedł do wadery. Ta niewiedzącą, co czynić, podniosła jeżyka. Ten ugryzł ją w nos. Wadera zrobiła zdziwioną minę. Jeż się zaśmiał.
- Takie to śmieszne?
Połaskotałam jeżyka po brzuchu. Znowu zaczął się śmiać. Usłyszałam szelest. Ktoś wszedł do lasu. Szybko postawiłam jeżyka na nogi i usunęłam się w mrok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz