- Okej. Znam pewne miejsce. - odpowiedziałam na pytanie Gelidy.
Wilczyca kiwała głową na tak. Podeszła do mnie i razem poszłam z nią nad wodospad.
***
Było tu cicho i spokojnie. Jednak, miałam dziwne wrażenie, że to tylko
pozory. Coś nas obserwowało. Warknęłam. Gelida popatrzyła na mnie
zdziwiona:
-Co do...
Zza drzewa wyskoczyła jakaś bestia. Był to wargal. Pół wilk pół
niedźwiedź. Miał kolce na grzbiecie jak jeż. Jego czerwone oczy
błyszczały złowrogo. Rzucił się na mnie. Gelida patrząc na to rzuciła
się na wargala. On tylko odtrącił ją na bok. Wyczuł we mnie trupa.
Rzuciłam się na niego. Miałam na ciele rany, jednak nie lała się w nich
krew. Wargal był widocznie zdziwiony. Nie czułam bólu, więc nie wahałam
się go zaatakować. Zrzuciłam jego ciało ze swojego. Gelida popatrzyła
na mnie ze zdziwieniem:
-Jak to zrobiłaś?
- Jaa...od dawna jestem martwa.
(Gelida?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz