Słowa Raza jakoś mnie przybiły do ziemi. Przetwarzałam je powoli, aby zrozumieć, co te słowa za sobą niosą. "Tak jakby zdrowy", przeleciało mi przez głowę słowa matki i aż prychnęłam, myśląc jak te słowa mają się do rzeczywistości."Zaryzykujemy, zobaczymy", zobaczymy jakie to najpierw nieszczęście nam zaprezentuje .Kogo pierwszego zabije. Tych, na których mu zależy, czyli kogo? Entliczek, pentliczek, na kogo wypadnie, na tego benc!
-Klątwa...- resztę pytania pozostawiłam sobie w myślach. Bo chyba nie chcę tego pytania zadawać jego mamuśce.
-Klątwa, można to tak nazwać.-Przytwierdził moje zdanie Raz.
Zapanowała cisza, szum wiatru zdawał się być tak niespokojny. Patrzyłam to na Magnolię to na basiora. Potem wbiłam wzrok w ziemię. Podburzona sytuacją musiałam przerwać ciszę.
-Do jasnej hrabiny, zamierzacie tak stać? Czas go nie uleczy! Jak widać nic się nie zmienia.Kogo zabije?-no i proszę jednak zadałam te przeklęte pytanie. Nabrałam wiązkę mocy i chciałam rzucić nią w basiora, by zwalić go z nóg, ale na drodze stanęła mi Magnolia.
-Nie!- Wiązka mocy rozpłynęła mi się w łapie.
-To w takim razie co robimy?- Spojrzałam po nich.- Ja nie zamierzam tu tak stać.- Wyszłam z jaskini, mijając u jej wylotu Daiki. Siadłam na głazie, który był nieopodal i patrzyłam w dal, szukając czegoś.Po paru chwilach, poczułam czyjąś obecność za plecami, ale nie obracałam się.
-Co z Razem?-Niepewny głos lekko zadrżał.
-Chcesz wiedzieć?-skuliłam uszy.- Jak na mój wskaźnik stanu, gorzej niż by się wydawało.-Zaraz usłyszałam głosy Raza i Magnolii, wychodzących z jaskini.
-Co wymyśliliście ciekawego?
-Pamiętasz, co ci mówiłam, jak czas nie pomoże, to trzeba będzie uderzyć w "źródło".
-Już teraz? Rozumiem, ryzyko.
-Może nie już, a ...- odezwał się Raz.
-a, ja będę cię obserwować.- Obróciłam wzrok w ich kierunku.
(Daiki, Raz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz