Weszłam do jaskini, Daiki została na zewnątrz i przysiadła na jakimś głazie. Zauważyłam, że chyba jest trochę przygnębiona, może nawet się domyślam dlaczego. Zanim doszłam do wnętrza, w którym znajdowały się wilki, usłyszałam jakieś wrzaski i głos Roksi.
-Raz ogarnij się. Uspokój się mówię.Raz!-Po chwili świśniecie kulą mocy i cisza.
Weszłam do wnętrza głównego jaskini, gdzie siedziała Roksi, a Raz leżał nieprzytomny i wykrzywiony w każdą możliwą stronę świata.Wadera głośno odetchnęła i spojrzała na mnie.
-Co my z nim zrobimy?- nastawiła uszy, czekając na odpowiedź, której by nie uzyskała.
-Nic.-Odpowiedziałam po chwili ciszy.
-Jak to nic? Widziałaś jego stan?- Oburzyła się i było słychać niedowierzanie w jej głosie.
-Jemu inaczej nie możesz pomóc.- Spojrzałam w jej oczy.
-Aha, czyli uważasz, że nic więcej nie umiem.-Oczy zapaliły wściekłością.
-Wcale tak nie sądzę, po prostu zrobiłaś wszystko co mogłaś zrobić.Od razu go nie uleczysz, na razie można by rzec, że jest zdrowy. Czas go uleczy z twoją pomocą.
-Zdrowy?! Mamy rozłożyć ręce i nic nie robić. On może zrobić krzywdę sobie i innym.
-Daj mu trochę czasu. Jeśli czas mu wystarczająco nie pomoże, wtedy trzeba będzie wyruszyć do "źródła". Daj mu wiązkę energii błękitu na ukojenie i spokój, a potem go wybudź.
-Skoro tak. Ale muszę ci powiedzieć, że ty matko bardzo ryzykujesz.- Pysk miała wykrzywiony w wielkim niedowierzaniu.
-Jak zaryzykujemy, zobaczymy co z tego wyniknie. -Roksi zebrała moc błękitu i dotknęła jego głowy.Potem rzuciła zaklęcie wybudzające.
Minęło parę chwil i brak jakiejkolwiek reakcji, ale wybudzanie takie już jest.Córka nachyliła się nad nim i wtedy on szybko otworzył oczy, a ta aż się wzdrygnęła.
-Requies animae.- Rzuciłam zaklęcie spokoju duszy.
-Długo spałem?- Wybełkotał Raz.
-Nie.
-A jeszcze długo tak będziecie mnie usypiać i faszerować tymi zaklęciami.
-Nie. Jesteś już wolny, możesz iść.
Roksi wbiła swój wzrok w Raza i od razu było widać, że nie ufa mu.
(Raz, Daiki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz