-Idziemy popływać?
-Wskakując nie dajesz mi wyboru!-odkrzyknąłem i skoczyłem w ślad za nią.
Słońce zaczęło zachodzić. Było tak pięknie. Jej uśmiech. Mój uśmiech.
Pływaliśmy tak, do nocy. Zimna noc uczyniła pływanie uciążliwym i nieprzyjemnym. Wyszliśmy z wody szczęśliwi i mokrzy.
-Zimno Ci?-to pytanie było zupełnie bez sensu, bo widziałem, że wadera trzęsie się z zimna.
-Nie, wcale- uśmiechnęła się na siłę. Było jej zimno. Tylko teraz, mogłem albo ją przytulić, albo rozpalić ognisko. Nie wiedziałem co wybrać. Wybieranie nie jest moją mocną stroną. Dobra coś trzeba zrobić. Podszedłem do Diany i ją przytuliłem.
-Może rozpalimy ognisko? I zjemy królika przy świeco-ognisku?
Co ja powiedziałem. Znamy się od niedawna, a ja proponuję coś co proponuje się po dłuższej znajomości. W sumie to w moich myślach znaliśmy się od dawna. Ja ją znałem od dawna. A przynajmniej trochę jej. Nie zauważyłem kiedy wadera odpowiedziała, co odpowiedziała i o co jej chodziło.
-No to kiedy będzie to ognisko?
-Uhm... No tak. Pójdę po królika, albo coś innego.
Po chwili wróciłem z królikiem. Ognisko było rozpalone. Obok siedziała wadera. Podszedłem i położyłem królika u jej łap.
-A-ale ja nie lubię zabijać.-wudukała.
-A czy ja mówię abyś go zabijała?
-To co z nim zrobimy?
-No a co mamy zrobić? Nauczymy sztuczek i zjemy.-wadera posłała mi spojrzenie, którego nie znałem, ale w porę zorientowałem się, że źle powiedziałem- Y-y to znaczy nauczymy sztuczek i nie zjemy. On jest teraz twój. Królik nie wyglądał na takiego co by się orientował w sytuacji. Zżerał sobie kwiatek.
-ładne ognisko.
(Diana? Wygląd królika wybierasz sama :) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz