-Magnolia?- otworzyłam powoli jedno oko, a z mego gardła wydał się głos z mocną chrypką. Wadera spłosznie wzdrygnęła i wolno odwróciła się w moją stronę. Zrozumiałam, że nie chciała, bym otworzyła oczy akurat teraz.- Miałam się nie budzić, tak?
Magnolia patrzyła mi w oczy, jej wzrok stawał się spokojniejszy.
-A tak poza tym... gdzie jest Roksi?- pozbierałam łapy i wstałam, po czym podeszłam do Alphy. Ta jedynie spojrzała na wyjście z jaskini. Stamtąd słychać być nie cichy huk, tak jakby kilka piorunów strzelały w te same minuty.- Nie zamierzasz za nią pójść? To twoja córka.
-Lepiej by było, żebym jej nie przeszkadzała.
-A ja?
-Ty tym bardziej.- szepnęła cicho wadera i spojrzała w dół. Nagle zza pleców wyskoczył Deucalion, demon patrzył swymi martwymi ślepiami na nas.- Tego będzie łatwiej zab...- nagle za nim poszło więcej wilków-demonów zgrzytając zębami.
-Uciekamy?- spytałam, patrząc na nie z niemałym strachem.
<Cioteczko Magnolio? x3>
Masz trochę spóźniony zapłon Hano
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń