piątek, 23 października 2015

Od Draggy c.d. Canade

Padła zgoda ze strony Canade, że idzie ze mną na polowanie. Kazałam Wafi, aby została z tyłu, żeby nie spłoszyła nam indyków. Gdy już byłyśmy blisko polany, zauważyłam, że moja nowo poznana znajoma nerwowo rozgląda się dookoła i próbuje to zatuszować. Jedną z moich sprytnych umiejętności jest wyczuwanie co dana osoba czuje, oczywiście nie mogę powiedzieć, że wszystko się da rozpoznać, ale takie rozglądnie świadczy o czym świadczy. Czysta psychologia. Zatrzymałam się i jakby Canade wybudziła się z jakiegoś dziwnego snu, zamyślenia.
-Pamiętasz, mówiłam, że poznaje znajomych na polowaniu, więc co ci jest?- Nawiązałam z nią kontakt wzrokowy, lecz ta po chwili go zerwała.
-Nic.- Spojrzała z powrotem na mnie.
-Widzę, że coś ci jest, ale w takim razie nie będę naciskała. Pamiętaj, jeśli coś nic ci nie grozi, umiem bronić, a na tyłach stoi Wafira.Skupmy się na polowaniu, zanim te oto okazy uciekną nam sprzed nosa, dobrze?- Odsłoniłam obraz na indyki, gdy podniosłam jedną z gałęzi.
-Dobrze.-Pokiwała potwierdzająco głową.
-W takim razie- Ułamałam kawałek patyka i zaczęłam rysować plan naszego polowania.- Po pierwsze ten gatunek dzikich indyków nie jest wcale taki głupi jak się wydaje. Gdy ja strzele w tego, ty pobiegniesz i ubezpieczysz to miejsce i w tedy wkroczę ja i znajdą się w potrzasku. Taka ilość powinna nam wystarczyć.
Zaczęłyśmy działać. Zgodnie z planem strzeliłam w wybranego indyka i reszta skierowała się w stronę Canade i zawracając natknęły się na mnie, po czym w ich gardłach znalazła się jedna z moich strzał.
-Bardzo ładna akcja Canade.- Zaczęłam wyjmować strzały z indyków, wycierając je trochę o mech, gdy przetarłam je, znalazły się w kołczanie. Rozdzieliłam indyki, część na teraz do zjedzenia, część dla Canade, część dla mnie i mojej siostry i część dla Derlisa, który za nimi wprost przepada. Indyki na później, przymocowałam do mojego pasa łowieckiego. 

http://www.tta.org.pl/wp/wp-content/uploads/2013/11/13585557-ognisko-w-lesie.jpgW jednym miejscu za pomocą mocy rozpaliłam ognisko i wrzuciłam tam indyki, by się upiekły. W tym czasie podeszłam do Canade.
-Proszę to dla ciebie, upolowane przez nas indyki.- Uśmiechnęłam się.
-Dziękuję.
-Siadaj, zaraz zjemy co nieco.
W jednej chwili ogień zgasł i wyciągnęłam z niego cieplutkie, pachnące indyki.
-Smacznego.- Wzięłam się za pałaszowanie śniadania, gdyż przyznam, że trochę zgłodniałam.
-Wzajemnie. - Canade, też wzięła się za jedzenie.
- To jak, co ci dolega?

(Canade?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz