-Silentium!- Moc trafiła w Hanę, ta wytrzeszczyła oczy, a potem zamknęła je opadając na posłanie. Podbiegłam do niej i sprawdziłam czy oddycha.Na szczęście oddychała.
-Roksi zwariowałaś? Zaklęcie ścięcia?- Wbiłam w nią swój wzrok.
-To dla jej dobra.Po za tym nie było takie mocne by jej coś się stało. Nie mogłam patrzeć jak się miota i wydziera się na całe gardło.- Odwróciła się w kierunku wyjścia z jaskini.
-Deucaliony rzuciły na nią swój urok.-Powiedziałam za nią.
-Wiem to.-Powiedziała twardym głosem i zaczęła iść.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Dopaść tego gnoja, potem zdejmiemy urok.Pilnuj żeby się nie obudziła półki nie wrócę.-Wybiegła z jaskini.
-Uważaj na siebie.- Zawołałam do wiatru.
Rytmiczne bicie serca, szybki oddech, zaczyna się pogoń.Czarny cień sunie wśród drzew. Ofiara ucieka.Ucieka goniąc swojego gońce. Wiatr i wszystko inne jakby stało obok i patrzyło na rozciągający się,fascynujący ring.Ring namalowany przez fascynującego artystę, który sam tkwi w tym obrazie. Kolejne uderzenia łap, kolejne oddechy. Gończy dogania ofiarę. Ofiara dogania gończego. Czuć zbliżającą się klęskę. Enliczek, pentliczek, czerwony stoliczek, na kogo wypadnie na tego bęc. Zrywa się wiatr, chmury wirują, ziemia trzeszczy, drzewa krzyczą. Zbliża się kres. Błękitne wilcze oczy zaczynają oślepiać swym blaskiem, łapy uderzają o ziemię. Ziemia pochłania ofiarę i znów powraca do całości. Siła uderzenia rozchodzi się po okolicy,oddziela od całości, by wchłonąć część tej rasy.
Usłyszałam potężny huk i trzask ziemi.Zerwałam się na równe nogi. Myśli zakrzyczały: "Cóż ta Roksi narobiła". Nagle Hana się przebudziła.
(Hana?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz