-bardzo
-no to idziemy
Poszłyśmy tą dróżką co zwykle, prowadzącą do naszego ulubionego miejsca.Śnieg zasypywał nasze ślady i kłuł w oczy.Łapy zapadały się w dość wysokiej warstwie śniegu, marsz przez taki śnieg to jak brodzenie w błocie.
-Ale straszne zaspy Roksi, chyba nigdy nie dojdziemy.
-Dojdziemy
Stanęłam na chwilę, a moje oczy zajaśniały na moich łapach pojawiły się jakby kule światła. Po chwili pod moi łapami zaczął się roztapiać, moc cavita zaczęła swoje działanie.Ruszyłyśmy dalej i gdy szłyśmy pod łapami znikał nam śnieg, teraz wędrówka była przyjemniejsza.Zawieja jednak robiła swoje i fragmenty ziemi bez śniegu pozostawiane za nami, pokrywała już warstwa białego puchu. Bure niebo, wraz z przybliżaniem się do Krainy Wiecznej Wiosny, stawało się bardziej przejrzyste, a opady śniegu mniejsze.W końcu nasze łapy dotknęły źdźbeł soczysto zielonej trawy, na grzbietach poczułyśmy przyjemne ciepło słońca, a w uszach rozdźwięczał nam ptasi śpiew i szemranie strumyka. Katy rozpędziła się i wskoczyła z wielkim pluskiem do wody, aż część fali rozbiła się o mnie.
-Katy tylko uważaj na medalion!-krzyknęłam za nią
Po czym sama rozpędziłam się, wybiłam się, zrobiłam obrót w powietrzu i dałam nura pod wodę.Na dnie dojrzałam jakieś niebieskawe połyskujące światełko, podpłynęłam bliżej i dojrzałam niebieska perłę leżąca w błękitnej muszli:
-Czujna jesteś
-jak na łowce przystało
-właśnie pani łowczyni dzisiaj zabawimy się trochę w zielarzy, bo muszę nazbierać trochę ziół i pokaże ci parę dobrych roślin do zjedzenia i przygotowania smacznego jedzenia i dobrych na rany, a teraz mam coś dla ciebie.
Otworzyłam zaciśniętą łapę i dałam perłę Katy.
-To perła pieśni błękitnej toni, ma w sobie dość niezwykłe moce, daje szczęście i mówią, że gdy ktoś zabłądzi w drodze i w duszy to perła potrafi wskazać drogę, dać podpowiedź.I przyjmij ją odemnie na szczęście i w geście naszej przyjaźni.
(Katy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz