Niestety Denisa nie było więc uznałyśmy że jutro do niego pójdziemy. Usiadłam na brzegu rzeki z smutną miną.
-coś się stało, siostrzyczko
- gdyby się nic nie stało to bym nie była smutna-powiedziałam z słabym uśmiechem
- mi możesz powiedzieć
- to że jesteśmy siostrami wszystko wyjaśnia
-noooo..... -zachęcała mnie do mówienia dalej
- moi rodzice.. to znaczy nasi, kochali mnie z ograniczeniem. Jakby
mieli kogoś kto był ważniejszy ode mnie. Czy że tak to ujmę ,,uciekłaś"
im?
- tak jakby.... nie świadomie. Gdy już widziałam musieli być poza jaskinią, a ja to odebrałam że umarli
- to dla tego mnie prawie nie kochali..... Nie miej do mnie żalu Hana,
ale się zastanawiam czy mam po co tam iść skoro im na tobie zależy. Mnie
mają gdzieś.
-nie mów tak
- to co, mam kłamać!
Po krótkiej kłótni postanowiłam odetchnąć. Hana żeby mnie nie drażnić
poszła w druga stronę, jakby wiedziała że kontakt ze mną gdy jestem zła
zagraża jej zdrowiu lub życiu. Weszłam do lasu. Gdy szłam, czułam się
obserwowana. Nie mogłam tego znieść
- skoro się nie boisz chodzić za mną to może wyjdź z kryjówki, bo i tak cie słyszę!!!
W tym momencie z krzaków wyszedł basior, miał śliczną brązową sierść i skrzydła.
-przepraszam, ale wyglądasz na złą
- nie tylko wyglądam
-chcesz porozmawiać?- był dziwnie spokojny i opanowany
-a czy ty chcesz narażać swoje życie ?
- nie wyglądasz na nie bezpieczną
-pozory mylą
Mimo to poszłam z nie znanym basiorem na polanę. Usiadł obok mnie i patrzył przed siebie.
-czemu jesteś zła?
-czuję się jak na spowiedzi
-to możesz mieć pewność że nikomu nie powiem
Nie chciałam mu mówić o tym że Hana jest moją siostrą przed Roksi, ale nie miałam wyjścia
-Pokłóciłam się z Haną. Dowiedziałam się dziś że jest moją siostrą, a
ona też tego nie wiedziała. Chce odwiedzić starą watahę, ale ja wiem że
moi, ech, nasi rodzice wolą ją niż mnie. To beznadziejne.
-tylko o to?
- wiesz, ze mną da się szybko pokłócić. Kiedyś pokłóciłam się z kumplem o......
-o..?
-toster
Basior zaczął się śmiać razem ze mną. Poczułam jak sytuacja się rozluźnia. I nawet polubiłam go.
-nawet nie wiem jak się nazywasz
-Vane, a ty to Katy?
-skąd wiesz?
-obiło mi się twoje imię parę razy o uszy
-niech zgadnę. Blood?
- tak, ale on przedstawiał cię jako nie nerwową, słodką waderę.
-chyba dobrze nie oberwał
Złość nie wiem jakim cudem minęła, a ja poczułam się o wiele lepiej. Nie zauważyłam jak się stało ciemno.
-ja muszę iść
-dobrze, ale musisz mi Katy obiecać że się spotkamy jeszcze.
-to oczywiste! Siemka
(Vane?, Hana?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz