Z za wydmy wyszedł wielki jeleń. Od razu przyległam do ziemi.
-ciii.....- nakazałam szeptem ciszę
Ruszyłam w gęstą trawę bliżej jelenia. Nagle szybko odwróciłam się
- Stój.
Mało brakowało aby Merle stanęła na gałąź i trzaskiem obudziła czujność
ofiary. Od tamtej pory Merle patrzyła na ziemię. Szybko obmówiłyśmy
plan na migi i każda stanęła na pozycjach.
-na 3...2...1 już
Merle rzuciła się w stronę jelenia, który w drodze ucieczki natknął się
na mnie. Ja szybkim ruchem skoczyłam łapiąc się za jego gardło kłami.
Gdy zatopiłam kły w jego gardle i on upadł wzięłyśmy się za jedzenie.
-Mmmm.... pyszne- powiedziała z uznaniem Merle
-wyjątkowo
Po zjedzeniu zaczęłyśmy rozmawiać.
-mało brakowało a byś go spłoszyła
-niestety, nie jestem dobrym łowcą
- mam pomysł! Ty mnie nauczysz tak dobrze walczyć,a ją ciebie nauczę dobrze polować. Co ty na to?
-no......ok
-wiesz umówiłam się z Roksi i muszę się spieszyć.
- a ja myślałam że się mnie boisz dla tego uciekasz.
-nie jestem tchórzem,hahaha. To co jutro przy jeziorze?
(Merle?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz