Wybrałam się na większe polowanie ponieważ nie jako naszła mnie chęć na coś pożywniejszego niż zwykły zając czy wiewiórka.Pognałam na północ w stronę stada bizonów, które wiem gdzie często żeruje.I wcale nie zaskoczył mnie fakt, ze tam były. Upatrzyłam sobie słabszą sztukę i ruszyłam do ataku. Moja gonitwa przebiegała najpierw zgodnie z moim planem, który później połamał pewny wilk, który przyłączył się do gonitwy. Na początku nie byłam zadowolona, ale co tam starczy dla nas dwojga, jeśli nie zechce mi czmychnąć zdobyczy z pod nosa.Ale ku mojemu zdziwieniu zaczął ze mną współpracować.Ciemny basior z białym brzuchem i miejscowym niebieskim zabarwieniem pomógł mi odłączyć mój cel od reszty i za torował mu drogę.JA rzuciłam się na bizona i dokonałam śmiercionośnego ugryzienia.Byczysko wyłożyło się na ziemie i był już mój, a raczej nasz.Basior podszedł do mnie przywitał się i zapytał czy mógłby się przyłączyć do watahy.
-mówisz, że jesteś zielarzem?
-taak...
-przyda nam się zielarz i z pewnością cie przyjmą, a jeszcze jak pójdziemy do mojej kuzynki uzdrowicielki na pewno przyda jej się ktoś kto będzie pomagał przy eliksirach i wywarach.Pewnie znajdzie chwile, bo podejrzewam, że cioteczka Magnolia wybrała się na obchód watahy i na poszukiwanie jakiś nowych gatunków roślin i zwierząt.
- o to super, mam nadzieję że mi się uda bo już od dawna nie byłem w gronie watahy. To widzę, że masz znajomości.
-Znajomości? Rodzinka i tyle. Lepiej bierz swój kawałek mięsa.
-ok, dzięki
-nie ma za co
Oderwałam swój kawałek i jak to ja trochę przypiekłam je sobie, moją magiczną kulą ognia.Od razu mięso jest smaczniejsze i piękna woń unosi się w powietrzu.Napchałam swój żołądek porządnym kawałkiem mięsa i zauważyłam, że Insidios też już skończył konsumpcje.
-No jak ruszamy?
-Dobrze, pokaż mi wasze piękne strony
Ruszyliśmy dróżką którą przyszłam, lubię nią chodzić, zawsze jest pełna życia i spokoju wzdłuż niej płynie strumyk, który w pewnym momencie przerywa dróżkę i przechodzi się przez strumyk lub przeskakuje.Zależy czy ktoś lubi moczyć łapy czy też nie. Ja bardzo lubię przyjemny chłód źródlanej wody.Basior z wyraźnym uśmiechem i nastawionymi uszami podążał za mną rozglądając się dookoła i momentami zastygając w miejscu gdy przypatrywał się jakiejś rzeczy. Wreszcie po miłej przechadzce znaleźliśmy się w Jaskini Alf, prześlismy się korytarzem i znaleźliśmy się w jaskini Roksi, ona siedziała i czytała jakąś medyczną książkę.
-Cześć Roksi przyprowadziłam ci nowego przybysza.
Ona oderwała wzrok od książki, odłozyła ją i się uśmiechnęła.
-O cześć Draggy! A cóż ta za przybysz.
Zza moich pleców wyszedł Insidios.
(Insidios?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz