Czułam jakby mi zaraz miało głowę rozsadzić, wtulona w Waterfire leżałam w kałuży krwi. Docierał do mnie głos Dashi, spróbowałam się na chwilę skupić i rozsądnie myśleć.
-Draggy ona zaraz się wykrwawi jeśli jej nie pomoże jakiś lekarz! Oska może ją teleportować do jednego z uzdrowicieli, choćby do Roksi.Możesz lecieć razem z nimi, ale ja nie dam rady sama sobie poradzić z tą zgrają Oków.Błagam cie Draggy, nie możesz tak leżeć!
W mojej głowie toczyła się jedna wielka wojna, Waterfire z bólem w oczach wpatrywała się we mnie i skinęła głową bym pomogła Dashi. Myśl rozsądnie Draggy, myśl rozsądnie. Zostań, leć z Oską, zostań.
Oska podleciała do mojej towarzyszki i powiedziała, że da radę bezpiecznie teleportować ją do lekarza.Chciałam być przy moim koniu, ale musiałam zostać by pokonać Orków. Wstałam na moich nogach, które jakby były z galarety.Cała moje futro było we krwi, łzy spływały mi po policzku.Ścisnęłam łuk, wyjęłam strzałę i posłałam ją prosto w Orka który okaleczył moją kochaną towarzyszkę.Trafiłam prosto w serce.Bestia rozpadła się w czarny pył. Tuż obok mojej głowy przeleciała włócznia. Dashi skoczyła na owego wroga i wbiła w niego sztylet.
Spojrzałam w miejsce gdzie była Waterfire, już jej tam nie było, za pewne Oska już ją teleportowała.
Z kołczanu wyjęłam czarną strzałę i strzeliłam nią w niebo.
-Dashi skryj się teraz!
-dlaczego?
-to dzieląca się strzała z trucizną, uciekaj!
Dashi jeszcze chwile stała, ale gdy zrozumiała o co chodzi skryła się w koronie drzewa.
-Draggy a ty to co?
Stałam jak osępiała i patrzyłam się na niebo, widoczne były już dziesiątki strzał zmierzających ku ziemi.
-Draggy!Uciekaj!Mówię uciekaj, one cie zabiją!Uciekaj!- Dashi zaczęła piszczeć i coś krzyczeć do mnie.Strzały rozpędzone były już coraz bliżej i część z nich zaczęła już spadać. Orkowie zajęci walką nie spostrzegli się ataku z góry. Nasza brygada spostrzegła co się dzieje i utworzyła przy sobie pole siłowe chroniące ich od ataku. Strzały wbijały się w Orków, a oni rozpryskiwali się w powietrzu. Jedna ze strzał świsnęła mi koło głowy, druga blisko oka, trzecia przeleciała mi po skórze. Kolejna leciała prosto na mnie i obudziłam się i zaczęłam biec w stronę schronienia.Od tamtej udało mi się uciec, ale kolejna przeszyła mi bok.Nie przejmowałam się i biegłam dalej, bo nie chce skończyć jak jakiś jeż nadziany strzałami. Poczułam kolejne uderzenie, ale to było tylko draśnięcie, bo na moje szczęście odbiła się od kołczanu i lekko przejechała po skórzanym pasku. W końcu dobiegłam do drzewa i wdrapałam się na nie, chowając się w koronie. Spojrzałam na swoje ciało i chyba źle określiłam liczbę strzał, które we mnie uderzyły, a raczej utkwiły. Wyjęłam trzy strzały, jedna w skórze, druga głębiej w brzuchu, trzecia w łapie.W głowie mi się zaczęło trochę kręcić, ale to nic wielkiego. Niebo zaczęło się przejaśniać i nie było już widać na nim strzał. Rozejrzałam się dookoła, poszło dużo Orków, ale część, paru udało się to przeżyć.Wyjęłam strzałę i wycelowałam ją w dość dużych rozmiarów Orka.Udało mu się zrobić unik bo była wycelowana z daleka. Ześliznęłam się z drzewa i zobaczył obok siebie Dashi.
-Bierzemy tamtego!
Ruszyłam na niego i posłałam mu płonącą strzałę.Dashi rozpędziła się, wzbiła się do góry i wykonała ścięcie. On wrzasną i stracił równowagę. Dashi powtórzyła cios, a ja wysłałam w niego kulę ognia. Bestia walnęła pięścią w ziemie, aż się zatrzęsła, a moja głowa zwariowała. Zaczęło mi się już strasznie kręcić w głowie, ale uparcie wyjęłam już jedną z ostatnich strzał i wycelowałam w niego, myślałam, że chybię bo strzała nie miała odpowiedniego toru lotu, ale olbrzym znów uderzył pięścią i strzała skierowałam się prosto do jego gardła. Dashi wbiła miecz w jego cielsko i potwór rozpłyną się w powietrzu.Zauważyłam dójkę Orków biegnących w naszym kierunku. Czułam jak nogi mi się uginają, ale zmusiłam się do naprężenia łuku i wystrzeleniu kolejnej strzały. Jeden oberwał ode mnie, drugi zaś od mojej kompanki.Spojrzałam na nią a z mojego gardła wypłynęła krew.
-Dashi...
-Draggy?!
Ważne, że Waterfire jest bezpieczna, a Dashi nic nie jest, poza parami draśnięciami, chyba.Ból w głowie ugiął mi nogi. Spojrzałam jak jeden z wrogów biegnie prosto na Dashi i rzuca włócznią.Chce wstać, chce coś powiedzieć, ale wszystko odmawia mi posłuszeństwa. Zbieram w sobie wszystkie siły.Mam jeszcze jedną strzałę, muszę strzelić muszę dać radę.Dashi wpatruje się we mnie i gdy chyba zobaczyła co za mierzam obróciła się w stronę Orka który rzucił włócznią.
(Dashi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz