piątek, 14 lutego 2014

Od Roksi Do Saccera

Wlokłam się po polankach nie wiedząc co robić, ponosiło mnie jak liściem wiatr.Konkretna załamka, ech chyba jednak za ostro postąpiłam, bo tak na prawdę nie mogę bez niego żyć i tak na prawdę muszę go widzieć no bo no bo ja go kocham!I wiem muszę wrócić! Myśli me walczyły ze mną aż w końcu serce wygrało zawróciłam się i pędem ruszyłam w stronę watahy.Biegłam bo miałam do czego wracać. Zauważyłam w oddali poszukującego mnie Saccera.Stanęłam przed nim popatrzyłam mu w oczy, on popatrzył w moje. Podszedł bliżej i nastawił policzek.
-Wal należy mi się!
Zamiast go walnąć pocałowałam go w policzek.
-Saccer ja po prostu no, nie mogę bez ciebie żyć!
-Roksi ja przepraszam, że cie w taki sposób postąpiłem
-dobrze nie mówmy już o tym
-a właśnie chce cie zaprosić na kolacje
-no ale jak ja wyglądam?[spojrzałam po sobie, wyglądałam okropnie]
Saccer zaśmiał się
-Kochanie dla mnie zawsze jesteś piękna
-nie żartuj sobie daj mi godzinkę
-ok będę czekał
Pobiegłam do mojej jaskini, tam uczesałam się, odświeżyłam, ubrałam w ładne ciuchy no i po ponad godzinie byłam gotowa.Saccer sumiennie na mnie czekał.
-Już jestem gotowa
-wyglądasz oszołamiająco!
-dziękuje [spojrzałam na Saccera on też wyglądał bardzo elegancko]
-No to idziemy!
Saccer kazał mi zamknąć oczy i prowadził mnie za rękę.W końcu mogłam otworzyć oczy.W tle leciała romantyczna muzyka a miejsce wyglądało tak:

Saccer przybliżył się do mnie.
-Kochanie wszystkiego najlepszego z okazji walentynek[ pocałował mnie]

(Saccer?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz