czwartek, 13 lutego 2014

OD Electrical do Trevligt

-Wiesz bardzo... bardzo mi przykro -wyznał i podszedł bliżej -Pozbierałaś się po tym?
-Na początku było ciężko. Ciągle budził mnie ten jeden obraz. Zakrwawionej Rose. Było mi tak źle, że kilka razy chciałam popełnić samobójstwo. Trzymał mnie tu Death, z którym jestem bardzo mocno związana i nie mogę odebrać mu życia. Wszyscy w watasze myśleli, że to ja ją zabiłam i po kilku dniach od jej morderstwa chcieli mnie posądzić. Musiałam uciekać. Zabiliby mnie. Po miesiącach tułaczki znalazłam te watahę. Myślałam, że umrę zanim znajdę nowy dom. Około 4 dni temu obudziłam się z tego koszmaru. Nie czułam już tej pustki w sercu -przerwałam na chwilę ten monolog- Niektórzy mówią, że gdy umrzemy mamy wieczność. Wiesz, że nigdy w to nie wierzyłam? -ciągnęłam- Wieczność jest na ziemi, ale trzeba mieć dla kogo żyć. Życie to tylko pewna część naszego istnienia, to tylko nasze 5 minut, które dostajemy. Pamiętaj, że trzeba je wykorzystać jak tylko to możliwe -zakończyłam i zobaczyłam małą łzę, która powolnie spływała po jego pyszczku. Zupełnie niespodziewanie wtulił się w moją pierś. Stałam jak słup soli, bo nie myślałam, że moje wywody do niego dotrą.

<Trevligt?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz