poniedziałek, 6 stycznia 2014

od Bloodspill'a do Electry

"Już od kilku tygodni wiedziałem,że ona tu jest.Lecz nie miałem okazji jej spotkać . Dziś nastał ten dzień.
Była jedną z wader zamieszkujących moją watahę i wiem,że nadal o mnie pamięta. Miałem z nią pewien interes lecz ona uciekła. Nie chodzi mi za rzecz ,którą miałem zyskać dzięki udanemu zamknięciu przez nią sprawy tylko głównie chodziło mi o jej słowo,którym mi to przyrzekła. Kiedy byliśmy w jednej watasze i to ja byłam na tym wyższym szczeblu bała się mnie.Może i była wyjątkowo silna jak na waderę,ale ja byłem silniejszy i nadal tak jest. Unikała mnie,ale ja byłem jak jej cień. Może ona traktowała mnie ja jakiegoś szpiega,osobę która chce ją zabić,dręczyciela,czy jakoś tak.Może i nie byłem zbyt miły,ale tak na prawdę zawsze chodziło mi o jej bezpieczeństwo. Nie powiem wkurzała mnie,ale ją lubiłem.Wiedziałem,że ja pociągam" <uniosłem jedną brew>"No na serio! ale przejdźmy dalej ; ) "

 Kiedy ją ujrzałem po tak długim czasie,aż coś się we mnie zagotowało,ale nie jestem pewien czy to nienawiść.Obserwowałem ją z daleka,a kiedy była sama postanowiłem ją mile przywitać.
  Wyskoczyłem zza drzewa. Przycisnąłem ją całym ciałem do ogromnej skały.
-Witaj pamiętasz mnie jeszcze?-uniosłem jedną brew
-No nie znowu ty?!-zaczęła się kręcić i próbować wydostać,kopała gryzła,ale ja byłem jak skała która nie miała pękać.Nigdy.Chwyciłem jej łapy i uniosłem jej wysoko nad głową i trzymałem tak aby mnie juz nie drapała.Widziała moje rany chciała to wykorzystać,ale były zbyt daleko by mogła je dotknąć.
-Dlaczego uciekłaś?-zapytałem.Milczała.Postanowiłem użyć radykalnych środków.Przycisnąłem ją jeszcze bardziej.Po jej oczach widziałem ,że czuje się nie pewnie i niekomfortowo.Nasze pyszczki były tak blisko siebie.Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-Co miałaś przez to zyskać?-zapytałem jeszcze raz
-Uwierz mi nie zostawiłabym się w tamtej sytuacji gdyby...
-gdyby?-naciskałem
-Gdyby nie moja kochana siostrzyczka-powiedziała z sarkazmem
Widziałem,że braknie jej powietrza,więc trochę się odsunąłem.
-Czyli teraz będziesz na nią zganiać?-przewróciłem oczami
-Nie!-wrzasnęła
-Ok -odparłem spokojnie -ale widzisz jak los chciał znowu będziemy razem-uniosłem brwi kilkakrotnie
-O nie nie ma mowy!
Zbliżyłem swój pysk do jej ucha i szepnęłam
-Bardzo mi przykro ja dotrzymuje słowa.-moje oczy się zaśmiały
Ona już nic nie powiedziała,wiedziała,że nic nie ma do gadania w tej sprawie.
My obje wiedzieliśmy co mam na myśli.Chodziło o przysięgę ,którą złożyłem królowi.Z początku ona o niej nie wiedziała,ale kiedyś zbliżyła się do mnie z nożem i cóż wypaplałem. :D
W przysiedzę chodziło o to,że mam ją chronić co by się nie stało. A to moja wina,że mi zwiała? Teraz to się nie powtórzy.
-To jak ja zamieszkam u ciebie ,czy ty u mnie?-zaśmiałem się,ale pytanie było na serio
-Hmm? bo wiesz nie ma mowy,że zostaje jak jest wadery mają za daleko jaskinie niż basiory.-dodałem z uśmiechem


(Electra?)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz