Uśmiechnęłam się. Podeszłam do niego, usiadłam na jego posłaniu i wtuliłam się w jego ramię
- Kochany jesteś... - szepnęłam - Idź spać bo jutro będziesz zmęczona. - Do-brze ta-to!- zaśmiałam się, a Kazan delikatnie walnął mnie jedną ze swoich małych poduszek. - Ja ci dam tatę!- krzyknął i zaczął mnie łaskotać. Ja zaczęłam się głośno śmiać. - Nie, stop. Już!- krzyczałam już po chwili, basior od razu przestał.- Dobrze, dobrze zrozumiałam idę spać. Już będę grzeczna. - No mam nadzieję.- uśmiechnął się i położył. Ja udałam się do swojego królewskiego łoża, pocałowałam Vanyę w główkę na dobranoc, położyłam się i otoczyłam ciałem Lolka. Zasnęłam bardzo szybko i spało mi się tak wygodnie, że jak już się obudziłam słonce było już wysoko. Właściwie gdyby nie ono, spałabym dalej. Słońce świecąc mi na pyszczek obudziło mnie. Rozejrzałam się leniwie po jaskini- wcale nie miałam ochoty wstawać. Vanya ochoczo latała po jaskini i zwiedzała wszystkie zakamarki. Przeciągnęłam się i leżąc do góry nogami zaobserwowałam jak Lolek niepewnie i bardzo powoli rozgląda się po nowym mieszkanku- stał obok naszego łóżka. Byli wszyscy oprócz Kazana. Wstałam, przeszłam całą jaskinię i znalazłam karteczkę z napisem: ,,Rozgość się i jak chcesz to śpij dalej, za niedługo wrócę”. Uśmiechnęłam się pod nosem, napiłam się wody i z wielką ochotą wskoczyłam na posłanie. Rozłożyłam się wygodnie na boku, zajączek odważnie wskoczył na mnie i położył się. - Miły jest ten twój kolega. - Wiem... Ale w sumie to dlaczego tak sądzisz? - Pozwolił mi- zającowi, spać na takich miękkościach, a sam spał na kocu i to we własnym domu! - Wiesz nawet nie zdążyłam cię zapytać, dlaczego przyszedłeś aż tu? - W naszym lesie był pożar i nie mam gdzie mieszkać... - Jak to pożar?!- zerwałam się, a zając spadł na poduszkę. - Ludzie polowali w lesie i po łowach chcieli zjeść to co upolowali... i... i zajął się las... - A co z panem Hubertem i Odyseją? - Żyją, spokojnie. - Ale gdzie? - W mieście. - W mieście?!- zdziwiłam się, ale i uspokoiłam. Położyłam się ponownie, zajączek zajął poprzednie miejsce. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę i nawet nie wiem kiedy, ale znów zasnęłam. Śniłam o mojej małej Odysei, o lesie i braciach... Obudził mnie zapach jelenia. Zerwałam się i schowałam śpiącego Lolka pod poduszki żeby nie widział martwego zwierzaka. - Mogłaś jeszcze sobie pospać.- powiedział Kazan. - Już się wyspałam. Nie musiałeś polować sam, mogłeś mnie obudzić pomogłabym ci.- powiedziałam wskazując na jelenia. - Mówiłem, że będę cię traktował jak księżniczkę- uśmiechnął się zawadiacko. - Oj mój rycerzu!- westchnęłam żartobliwie, spoglądając na jego przednia łapę, nienaturalnie uniesioną do góry Kazan? |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz