Moje oczy zaczęły lśnić bijącym światłem,a kiedy popatrzyłam się w oczy sarny jej również.
W ten sposób się z nią porozumiewałam.Sarna odbiegła.
-Co? Co ty zrobiłaś? to mogło być nasze śniadanie.-odparł zdziwiony
-ja,podobnie jak Valixy nie jem zwierząt.-uśmiechnęłam się
-a poza tym przyda ci się dieta-klepnęłam go w brzuch
-jestem aż tak gruby?-zapytał
-Nie,ale przyda cię się inne odżywianie.Spróbuje zadowolić twój wybredny żołądek.
Lecz możesz mi pomóc-uśmiechnęłam się
-w czym?
-w zbieraniu owoców,to chyba nie jest takie trudne.No chodź !-chwyciłam go za łapę i poszliśmy w stronę lasu.Zbierając leśne owoce zaczęliśmy rozmowę.
-Wiesz chyba nie znasz wystarczająco rodziny Valixy...
-co chcesz przez to powiedzieć?-zapytał
-Vaxa to nie jest prawdziwa matka Valixy. Lecz miałeś prawo nie wiedzieć
Sama Valixy wierzy ,że to jest jej matka.Lecz prawdziwa wadera,która jest jej
matką jest o wiele,wiele silniejsza.Mówią,że siłą dorównuje samemu Jupiterowi.
Kiedyś Valixy dowie się o tej prawdzie,ale nie chce być w skórze wilków które to
przed nią ukrywały.Jej matka jest daleko,bardzo daleko,ale Valixy nie odpuści .Jest uparta ona nigdy nie odpuszcza.
Lecz jest jeszcze jedna ważna sprawa,o której nie wiesz.Ja podobnie jak Valixy jesteśmy
księżniczkami,ale nie czuje się przez to wyjątkowa,ale do sedna.
Valixy jest o wiele silniejszą i ważniejszą księżniczką.Ona kocha tą watahę,ale...myśli,ze to nie jest jej miejsce.Kiedy chce podjąc jakąs decyzje nie zawsze może musi biegać do rady do Magnoli,czuje się ograniczona,a o na nie nawidzi kiedy ktoś stawia jej granice.
Wie,ze to nie jest je wataha i nie może się rządzić. A tam gdzie pójdzie czeka ją lepsze życie rodzina,brak bólu prawdziwa matka i brak ograniczeń. Odejdzie...Valixy odejdzie z tych ziemi zostawi nas
a niestety ja widzę co stanie się z watahą bez jej obecności. Pod upadnie. Lecz może zmienić jej historię tylko ona.Decyzja należy do niej czy zostanie.Los spoczywa w jej łapach.
Kiedyś i ja będę musiała wrócić.Zasiąść na tron i podjąć władzę.Tylko nie koniecznie wrócę.
Jeśli pojadę nie ma nadziei na powrót.-wbiłam wzrok w ziemię -Ale...taki jest mój los.Cóż
co tam masz?-spojrzałam na owoce które trzymał w łapach Flown
(Flown?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz