piątek, 22 listopada 2013

od Flowna do Ifus

Miałem wspaniały plan, aby przestraszyć Ifus. Zanurkowałem głęboko, przedtem nabierając odpowiedznią ilość powietrza. Już miałem zaatakować, gdy coś mnie tchnęło. Powietrze mi się skończyło, jakby nic. Dopiero po chwili się zorientowałem, że wypuściłem powietrze z ust chcąc się szykować do niespodzianki. Straciłem przytomność, ale mimo tego wszystko doskonale słyszałem i - o dziwo - nie zatraciłem zmysłu wzroku. Widziałem zaniepokojoną białą wilczycę rozglodającą się nerwowo po małym jeziorze. Chciałem krzyknąć, podpłynąć cokowliek aby mnie wyciągęła z tej bezlitosne otchłani. Nie mogłem się ruszyć, siły zostały zatracone. Wreszcie, poczułem szarpnięcie i do mych uszu dotarł szum wody i łkania Ifus. Ułożyła mnie delikatnie na zimnej ziemi.
-Flown!? Flown, obudź się! Halo, słyszysz mnie?! Nic się nie stało?! - Ach, jakże kochałem ją bezmierną paplanine. Zmysł wzroku - niaktywny. Jeżeli długo pozostane w takim stanie, nie będzie ze mną zaciekawie. Nagle, do mych płuc dostał się potężny chaust powietrza. Z gardła wydobył się chrapliwe kaszlnięcie
-Żyjesz!- krzyknęła Ifus, i stało się coś niesamowitego. Jej białe futro zlało się z mym czarnym i poczułem ciepło jej ciała, a zarazem łzy spływające jej z oczu. "Czyżbym umarł? Ha, Bosko."
-Przepraszam....
-Za co?- zapytałem słabo
-Prawie umarłeś...-otarłem jej łzę z policzka
-To nie Twoja wina, Ifus. To ja chciałem cię wystraszyć -lekko się uśmiechnęła. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy... Jej oczy ukazywały przyszłosć, gwiazdy...A moje były pełne rozdarcia i niemiłości. Wtem, nasze pyszczki zetknęły się a wargi złączyły. Zamknąłem oczy i oddałem się całym sobą swoimeu sercu...
(Ifus?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz