wtorek, 5 listopada 2013

od Bloodspill'a do Zeldy

Zatrzymałem się gwałtownie.Wilczyca ze zdziwieniem zatrzymała się kawałek dalej i zaczęła się gapić
-No ,co tak stoisz?No chodź!
-ciszej -szepnąłem
-co się dzieje?-szepnęła
-ccciicho coś dużego nadchodzi silniejszego od nas-powiedziałem wstrzymując oddech
Kiedy spojrzałem na wilczyce nie było widać strachu,ale kiedy przyjrzałem się głębiej czułem jej strach.
Szliśmy drużką ,a na około niej zarośla,krzaki dzikie rośliny wysokie drzewa.Nagle coś zaszeleściło.
-sprawdzę co to,a ty zostań- powiedziałem stanowczo
-nie idę z tobą -natychmiast pojawiła się obok,biegała wzrokiem i strasznie się trzęsła
-spokojnie może wrócę...zostań-wyciągnąłem z trudem swoja łapę z jej łap.Ma ścisk dziewczyna.

Zniknąłem w zaroślach większych ode mnie.Było cicho słychać tylko było szum drzew i groźny warkot.
Wykorzystując moment i ściemę o tym całym o czymś dużym i silniejszym,blablabla...Postanowiłem
coś z tym zrobić.
Nagle wyskoczyłem na waderę z pazurami.Skoczyłem na nią,a ona zaczęła piszczeć,a ze strachu zamknęła oczy:
-Aaaaaaa! Blood ! Ratuj! Pomocy!
Wywróciłem ją,oboje leżeliśmy na ziemi tylko,że ja miałem wygodniej xD,
ponieważ ja leżałem na niej.
-Hej-powiedziałem szarmancko i dodałem-miałaś stracha co?
Nasze pyski były tak blisko.Mój wzrok przyciągnęły jej piękne oczy,na chwile odpłynąłem...
Po chwili zszedłem z wadery. Od strzepałem się z kurzu i ruszyłem dalej.
-Niby taka twarda,a a miała strach-zaśmiałem się
Wadera ponownie ruszyła za mną.Obejrzałem się do tyłu i przewróciłem oczami
-Co? Widzę,że nie rezygnujesz...-odparłem
-Nie nie rezygnuje.Po co to wszystko?
-Hmmm...słyszałem co szepnęłaś dużo wcześniej.Myślisz,że pojawi się sytuacja,gdzie
 to ja będę w opałach,a ty mnie uratujesz.Nie będzie i nie nie jestem za pewny siebie.
 Sam stawiałem czoło armiom demonów z najstraszniejszych otchłani.
 Moja szara przeszłość nauczyła mnie ,że można liczyć jedynie na siebie.
 Nie mam zamiaru czekać na posiłki kiedy przede mną stoją tysiące może nawet miliony jakiś potworów.
 Wtedy nie czekałem sam atakowałem.Wiem,że może myślisz,że miałem szczęście.Lecz w tamtym momencie to za mało mieć tylko szczęście.Umiem pracować w grupie.Może i jestem egoistą,ale nie skończonym.
 Potrafię otworzyć się na rozmowy z innymi,czy jak mówiłem grupowość.Dla wielu jestem
 skończonym chamem,ale mnie obchodzi tylko opinia osób na których mi zależy.
 Mam wredny charakter ,no i co może i mam,ale to jest moja sprawa.
 Więc ,albo to zaakceptuj,albo żegnam...-Zagryzłem zęby i powoli odszdłem


(To jak Zelda? rozumiem,że nie idziesz? xD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz