Westchnąłem głęboko.
-Wiesz ok,ale twoja arogancja znacząco daje się we znaki.Postaraj się opanowywać,
a może nie zginiesz.
-co?-zmierzyła mnie wzrokiem-nie jestem arogancka!-wrzasneła
-czy aby na pewno?-uniosłem brew-hmmm...może i jestem wrednym basiorem,czasami egoistą,chamem,bezlitosnym zabójcą,który ma wiele dusz na sumieniu,bo nie wszystkie te złe,ale
nie jestem jeszcze aż tak ślpepy żeby nie widzieć swoich wad.Nie rozumiem wilków
które myślął,że są idealne.Nikt taki nie jest,nawet ty,a tym bardziej ja.-zmierzyłem ją wzrokiem i ruszyłem dalej.
Ona przez dłuższą chwile szłą w tyle ,nie odzywając się słowem.Myślałem,że się obraziła,ale ona po prostu w ciszy nad wszystkim się zastanawiała.To nawet miłe,że postanowiła nie odpyskować,tylko się zastanowić.Lecz po chwili zadała pytanie:
-Nie wierze w to,że byłeś aż tak zagubiony...-powiedziała
Zatrzymałem się,ale nie odwróciłem wbiłem wzrok w ziemię.
-Zagubiony? Co masz na myśli?-odparłem
-Że nie mogłeś odróżnić dobra od zła.-powiedziała
-Nie to nie tak to system myślał,że są dobźi,a nie ja.Uratowałem kilka rodzin narażając własne życie,ale było warto.Zobaczyć ich uśmiech i czuć z nimibezpieczeństwo...chociaż przez chwile,bo zawsze trzeba wracać na pole bitwy.Byłem zabójcą na zamówienie.
Różne złe charakterki mnie zamawiały,bo im się nie chciało ruszyć,ale zanim kogoś zabiłem,
musiałem sam zbadać sprawę i upewnić się kto tu jest na prawdę winny.Czasami wracałem do wilka od którego zyskałem zlecenie
i akurat on ginął.
-Czyli nie zyskaeś wtedy zapłaty?
-Nie no co ty.Od martwego?Moja zapłatą jest -przerwała mi
-sprawiedliwość.Byłeś głodny sprawiedliwośći,nie szukałes pięniędzy tylko uczciwośći.Czyli jednak jesteś dobry na swój sposób.
-...-ja milczałem,nie odezwałem się słowem.Ona staneła przedemną ,uniosła mój pysk i spojrzała mi w oczy.
-Dla czego boisz się,przyznać ,że jesteś dobry.-odparła
-Nie jestem,popełniałem błedy-ponownie wbiłem wzrok w ziemię
-każdy popełnia błędy,jak mówiłeś nikt nie jest idealny.-powiedziała
Zaśmiałem się ironicznie-nie rozumiesz...
-to daj mi zrozumieć.Powiedz co cię dręczy
-nie mam takiego obowiązku.
-ja chce ci pomóc!
-ale ja nie chce wadery która będzie się żalić nad basiorem,któremu nic nie pomoże.
Nie przywrócisz im życia ! -krzyknełem-ja już próbowałem wszystkiego-szepnąłem pod nosem.
-Zrozum nie chce twojej łaski.-odparłem
Nagle moje zmysły wariowały.Czułem niebezpieczeństwo,a moje zmysły się nie mylął.Coś wymierzało w Zeldę.
Rzuciłem się na nią,dzieki temu unikneła śmierci.
-właśnie w tym mi nie pomożeszz szukają mnie.Za wszystkie moje błędy chcą mnie zabić,ale
nie rzoumiem dlaczego ciebie też-chwile pomyślałem i ..."o nie"pomyślałem-Myślął,że jesteś dla mnie kimś ważnym
-nie rozumiem
[Bardzo ,bardzo przepraszam z całego serca,że dopiero odpisuje,ale miałam straszne problemy z netem i mam nadal pisze z publicznego netu,ale mam nadzieje,że mi wybaczysz i odpiszesz ;) Z góry przepraszam]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz