-Dlaczego jest ci to obojętne ,czy przeżyjesz czy,nie? Czy zabije cię ,czy daruje ci życie?-położyłem się przed waderą
-bo wiem,że mnie nie skrzywdzisz-powiedziała siadając przeciw
-Jesteś tego pewna?-uniosłem jedną brew
-tak-odparła
-gdybym nie miał co robić,wgryzłbym ci się w łapę,ale niestety jestem zajęty.-podniosłem się i odszedłem
-ta akurat -mrukneła pod nosem
-coś mówiłaś?-odwróciłem pysk
-Nie,ale niby co masz do roboty?
-Muszę załatwić pożywienie watasze,teraz wypada moja kolej-przewróciłem oczami-wiesz ja mam coś takiego jak obowiązki-odparłem
-czy ty sugerujesz,że nic nie robię?-powiedziała stając przede mną
-Yyy... tak.Myśle,że żyjesz sobie beztrosko,bez żadnych problemów.Siedzisz w ciepłej jaskini
i wypychasz się dziczyzną-powiedziałem patrząc się w jej błękitne i piękne oczy
-Nie myślisz tak-kiwneła i zmierzyła mnie wzrokiem
-co ty możesz wiedzieć co ja myśle?-ominełem wilczyce pewnym krokiem ,zostawiając ją w tyle
(Zelda ? poddajesz się? czy idziesz dalej?o.O )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz