Uśmiechnąłem się ironicznie.
-Co ty w ogóle możesz wiedzieć?!
-O co ci chodzi?!-odparł oburzony
-O co mi chodzi?Hmm...powinieneś wiedzieć,przy ostatniej walce miałeś mnie nie wystawiać nie mówić mu o tym,że rozważam przybycie tutaj! A ty? On wcale nie miał wiedzieć wyciągnął bym jeszcze od niego informacje!A ja naprawdę myślałem,ze się znamy...-odwróciłem się i powoli odchodziłem
-Co?! Tylko tyle masz do powiedzenia?Przecież wiedziałeś,że musiałem mu powiedzieć wywęszyli coś...
-Co z tego ,może i tam jest piękło,ale wiesz,ze bym cię nie wydał nie zostawił,a ty właśnie to zrobiłeś,a teraz jeszcze się pytasz co tam u Valtora?-odparłem odwracając głowę w jego stronę-Zrozum byłeś dla niego nikim,byłeś jedynie podwładnym którego i tak miał wydać na śmierć,wiesz o tym doskonale.-powiedziałem stanowczo
On z prędkością pojawił się przede mną.Spojrzałem mu prosto w oczy.
-Nie byłem nikim nie zabił by mnie
-Hah..-zaśmiałem się-Chciał cię zabić i to osobiście,byłem jego synem wiedziałem wszystko,a szczególnie znałem datę twojej śmierci,ale nie dałem mu cie zabić i wiesz kiedy to było-odparłem
-Tak wiem...-wbił wzrok w ziemie,a nastepnie gwałtownie podniosł głowę do góry ,jego oczy były iskrzące nienawiścią
-Ale to co mówisz nie musi być prawdą-wyszeptał
-Wiesz nie zależy mi czy wierzysz czy nie.Szczerze? Mam do w dupie...tak
odwal się ode mnie-odparłem i dodałem-przyjacielu-powiedziałem to z sarkazmem i odeszłem
(Halo? Vinci? Idziesz dalej?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz