piątek, 30 grudnia 2016

Od Rawhay do watahy

Obudziłam się i byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam o co chodzi Minx w tym śnie. Nic nie zrozumiałam z tego, co mi mówiła. Jednak nie mógł być to przypadkowy sen czułam wyraźnie jej obecność. Wszystko mi się pomieszało Alfa, Vi, Tytania. O co chodzi? Postanowiłam poszukać jakiegoś wilka, może mi to wszystko wyjaśni. Obudziłam Mohadu. Smok był wyraźnie nie zadowolony, że musi wstać. Mo podniósł się i ziewnął, popatrzył na mnie.
- To idziemy, czy nie? - spytał.
- A tak, tak idziemy. Czekaj znowu mi w myślach czytasz? Przecież jeszcze nic ci nie powiedziałam - oznajmiłam zdenerwowana na smoka, oczywiście wiedział, że nienawidzę tego.
- Nie narzekaj, tylko ruszaj ten wilczy tyłek i idziemy - powiedział i ruszył przed siebie a ja za nim. Postanowiliśmy udać się nad rzekę. O tej porze powinno tam być dużo wilków. Mo po drodze opowiadał kolejną przygodę wojenną. Szczerze nie słuchałam go myślałam o śnie i o przekazie Minx. Przez większość drogi czułam, że ktoś nas śledzi i irytowało mnie to. Jednak postanowiłam na razie nie demaskować wilka. Niech przy wszystkich ukażę swoje oblicze. Smok w pewnym momencie ucichł, w myślach przekazał mi wiadomość też wyczuwał, że coś jest nie tak. W myślach powiedział mu o swoim planie. Dotarliśmy nad rzekę i byłam w szoku zupełnie pusto, żadnej żywej duszy w pobliżu. Postanowiłam, że poczekamy, usiedliśmy. 
- Długo masz zamiar się jeszcze skradać? - spytałam stanowczym tonem.
<ktoś? coś?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz