Otworzyłem oczy, bo poczułem jak ktoś
mnie szturcha w nos. Ujrzałem szczenię z czerwonym sierpem księżyca
przy oku. Warknąłem, żeby odgonić mały, biały kłębek sierści.
Wilczyca tylko usiadła przede mną i wlepiła we mnie swoje
niebieskie oczy. Zasłoniłem się skrzydłem i ponownie zamknąłem
oczy. Szczeniak nie odpuścił i zaczął skakać po mnie. Taka mała,
a taka wredna. Wilczyca miała około dwóch tygodni.
-Slash,
będzie trzeba znaleźć coś do jedzenia – powiedział Arak.
Powoli podniosłem się do góry.
-Nie wiem, czy zauważyłeś,
ale nie potrafię produkować mleka – warknąłem. Wąż przez
chwilę przyglądał mi się, nie rozumiejąc co mam na myśli.
Przewróciłem oczami, a on dopiero wtedy załapał.
-No tak, to
malutka wilczyca. Jednak będzie musiała przeżyć bez mleka. Ty
idziesz, czy ja? – zapytał.
-Zostań z małą, ja coś
poszukam – odpowiedziałem i czułem jak ściska mi się żołądek.
Stanąłem na krawędzi skały. Zamieć skończyła się, więc
prawdopodobnie teraz łatwiej będzie znaleźć jakąś ofiarę.
Skoczyłem w dół, rozkładając skrzydła. Jednak zanim zdążyłem
unieść się w powietrze wpadłem w jedną z zasp. Wygramoliłem się
z niej szybko i poleciałem przed siebie. Uniosłem się wysoko.
Długo patrolowałem okolicę, jednak nie było żadnej żywej duszy.
Zaczynało się ściemniać, a ja nadal nic nie upolowałem.
Nagle dojrzałem brązowy punkt w śniegu. Podleciałem do tego
obiektu, którym okazała się sarna. Nie wierzę. Wyszczerzyłem
zęby w uśmiechu, chociaż w rzeczywistości to na pewno nie
wyglądało jak uśmiech i z dużą prędkością rzuciłem się na
łanię. Chwyciłem ją za szyję, łamiąc kark i pognałem do
jaskini.
Na miejscu zastałem ciekawy widok. Biały kłębek
atakował Araka. Wilczyca wydawała się taka szczęśliwa. Rzuciłem
między nich sarnę. Szczenię od razu rzuciło się do jedzenia.
Uśmiechnąłem się w duchu i również przystąpiłem do posiłku.
-A widzisz? Może i szczenię, ale jak głodne to zje wszystko –
oznajmiłem i szturchnąłem mojego towarzysza. Pokiwał głową w
odpowiedzi.
Po skończonym posiłku udaliśmy się w głąb
jaskini. Usiadłem przed jeziorkiem. Ciała martwej wadery nigdzie
nie zauważyłem.
-Co z nią zrobiłeś? – zapytałem.
-Musiałem
coś, żeby mała nie musiała patrzeć na ciała swojej matki, które
się rozkłada. Pozbyłem się w skuteczny sposób. Nie, nie zjadłem
jej – odpowiedział. Rozpaliłem ognisko na środku. Nawet nie
mając drewna, czy innych rzeczy udało mi się to. Żywioł ognia
bardzo się przydaje. Nagle mała waderka wskoczyła do wody. Szybko
zareagowałem i od razu wskoczyłem za nią. Chwyciłem ją za sierść
i wyciągnąłem na brzeg. Mała wytrzepała się i zawarczała na
mnie. Popchnąłem ją nosem, a ta przewróciła się na bok.
Podniosła się szybko i zaczęła ciągać mnie za sierść przy
klatce piersiowej. Dmuchnąłem na nią, a powiew powietrza sprawił,
że poturlała się do tyłu.
-Slash, nie sądzisz, że trzeba jej
nadać jakieś imię? – zapytał Arak. Spojrzałem na niego i
pokiwałem głową. Fakt, trzeba.
-Tak, ale każde imię wynika z
czegoś, a nie wiemy jeszcze nic o niej – odpowiedziałem.
Położyłem się i westchnąłem. Wilczyca podbiegła do mnie i
położyła się pomiędzy mną, a wężem. Patrzyłem cały czas na
nią swoimi czerwonymi oczami.
-Dziś pełnia – oznajmił
towarzysz.
-Trochę mi poświeci z oczu – zaśmiałem się.
Po
kilku godzinach ze szczeliny w jaskini księżycowe promienie padły
prosto na naszą trójkę. Moja lewa łapa zaczęła od razu świecić,
tak jak każdej nocy, ale dodatkowo z moich oczu wydzielało się
światło w postaci dymu. Takie samo, gdy wpadnę w furię. Wilczyca
przebudziła się i otworzyła swoje niebieskie oczy, z których
również zaczął wydobywać się dym, tylko o innym kolorze –
niebieskim. Również sierp przy jej prawym oku zrobił się tak
jakby bardziej krwisty.
-Arak, obudź się. Arak! – warknąłem,
ale wąż nie zareagował nawet. Podpaliłem jego skórę, co
poskutkowało.
-Co ty robisz?! – syknął, a ja skinąłem
głową na waderkę.
-Moon. Tak będzie miała na imię –
powiedziałem, a szczenię podeszło do mnie i wtuliło się w moją
klatkę piersiową. Odruchowo zasłoniłem ją pierzastym skrzydłem,
bo prawe skrzydło, skrzydło nietoperza było mniej delikatne. W
tamtym momencie poczułem w środku coś dziwnego, coś czego nie
potrafię opisać, ale to było bardzo miłe uczucie. Zamknąłem
oczy i odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz