Denis zaczął wspinać się po skałach. Szybko wspinałam się za
nim, skacząc lekko. Wiatr nie przestawał nam towarzyszyć. Wspinaliśmy się
dalej, gdy nagle w pewnym momencie poczułam jak moja łapa osuwa się. Moje serce
zaczęło bić mocniej, a oddech przyspieszył. Starałam się utrzymać myśląc że mi się uda. Usłyszałam
kilka spadających kamyków. Byliśmy naprawdę wysoko, a ja ledwo się trzymałam.
Zobaczyłam przerażonego Denisa. Zauważył to, że bardzo mocno wbijałam pazury w
skałę. Naprawdę ledwo się trzymałam, chyba nigdy się tak nie bałam. Nie dałam
rady wydusić z siebie ani słowa.
- Liv?! - Krzyknął Denis.
I w tym momencie poczułam jak wszystkie moje napięte mięśnie
powoli się rozluźniają. Wszystko nagle nabrało zwolnionego tępa. Patrzyłam na
przerażonego Denisa, który krzyczał, ale ja nie słyszałam. Nagle poczułam jak
moje całkowicie puszczają, i oddalają się od skały. Spadałam.
- Denis!! - wrzasnęłam głośno.
- Liv! - To ostatnie co usłyszałam.
Później mocne poczułam tylko uderzenie o ziemię.
[...]
Ocknęłam się, mocno biorąc oddech. Nie widziałam za dobrze,
czułam się oszołomiona. Powoli próbowałam wstać, i gdy już prawie się
odniosłam, poczułam ostry ból na
grzbiecie. Opadłam na ziemię, wręcz zwijając się z bólu. Byłam w ciemnym
miejscu, i to musiało być dokładnie to miejsce gdzie spadłam.
- Denis? - powiedziałam tak głośno jak mogłam, ale tak
naprawdę ledwo mówiłam.
Poczułam się bez wyjścia. Nie miałam pojęcia gdzie byłam i
gdzie jest Denis. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Zaczęłam płakać, nie
wiedząc całkowicie co zrobić.
- Liv?! - usłyszałam krzyk, i dźwięk spadających kamieni.
<Denis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz