Szliśmy właśnie w niewiadomą Dianie stronę, lecz był to ściśle określony
kierunek. Było nim Samotne drzewko. Kiedy Diana spała obmyśliłem cały
plan; pójdziemy tam i powiem jej. Tak... Był w tym pomyśle mały
problem... Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie tyle co, tylko jak...
Wreszcie dotarłem z Dianą na miejsce. Usiedliśmy pod Samotnym drzewkiem.
Nagle poczułem wielką gulę w gardle, lecz zdołałem wykrztusić;
-Diana, chciałem Ci już to kiedyś powiedzieć, ale skończyło się to
wielką klęską. - zaryzykowałem
i spojrzałem jej w oczy, ale szybko
odwróciłem wzrok. - Kocham cię.
Diana popatrzyła mi w oczy i uśmiechnęła się. Po chwili odpowiedziała;
-Ja ciebie też.
Przytuliłam się do niej, a ona do mnie. Trwaliśmy tak złączeni w ciszy. Baliśmy się ją przerwać.
Po dłuższej chwili wstałem i popatrzyłem się na Dianę. Zrozumiała i
także wstała. Szliśmy w kierunku jaskini dotykając się bokami. Każde z
nasz to czuło. Czuliśmy radość, ale byliśmy świadomi tego, że coś się
zaczyna, a coś się kończy. Zawsze możemy jeszcze się wycofać, ale będzie
trudniej.
Dotarliśmy do jaskini. Była pusta i ciemna. Dopiero wtedy zobaczyłem
radość i światło otaczające Dianę. Emanowała światłem. Położyliśmy się
blisko siebie i pozwoliłem sobie odpocząć. Po kilku minutach zasnąłem.
<Rosalie? Diana? Silver?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz