Las był ciemny i przytłaczający. Wadera szła przed siebie. Łapa za łapą, krok za krokiem, oddech za oddechem. Mój głos, a raczej już szept dźwięczał między pniami drzew. Oddalałam się i szeptałam: „Jestem tu”. Gdy trasa dobiegała końcowi, ja jeszcze bardziej odbiłam w bok trasy i potem przysiadłam na skałach pokrytych wilgotnym
i chłodnym, ale miękkim mchem. Wzory na moim grzbiecie, które wcześniej mieniły się w ciemności, teraz były bledsze i wyglądem przypominały migoczące świetliki. Cały czas obserwowałam marsz Asterii i nie spuszczałam jej z oczu.
Moje myśli skupiły się w jeden obraz, w jedną siłę. Po ciele
przepłynęły dreszcze. Oczy zajaśniały lekko fiołkowym blaskiem. Moc przeniosła
się na właściwe miejsce. Na polanie przed waderą pojawiła się realistyczna postać
kruchej istotki, podobnej do małego liska z króliczą naturą. Oszołomiona Asteria,
jak wybudzona ze snu z niedowierzaniem i badawczo przyglądała się zachowaniu
postaci, która wyszła zza cienia drzew i była niezwykle spokojna i miła.
-Nie bój się.- Odezwała się lekkim głosem.
-Kim jesteś, co to za miejsce?
-Wiele pytań, mało odpowiedzi. Ale dobrze. Skoro pytasz. Ja
jestem czymś w rodzaju…hmmm… snu, coś z tego gatunku. Ty zaś, trochę się
zmieniłaś droga Asterio. Jak bardzo?, w mniejszym lub większym stopniu sama
zadecydujesz.
-Jakim snem?- W brzmieniu głosu pojawiło się lekkie
zawahanie.
-Myślałam, że o co innego zapytasz.- Zwierzątko uśmiechnęło
się szeroko i zabłysły mu oczka.- Jestem twoim koszmarem.- Po czym zaczęło śpiewać:
”Idzie noc, słońce już, Zeszło z
gór, zeszło z pól,[..]”
Nagle niepozorna istota wyszczerzyła kły, rosła i wokół siebie tworzyła
fale mroku. Wadera znieruchomiała.
-Walcz!- Krzyknęłam motywująco.- Użyj swojej mocy i walcz!
W końcu pojawił się u niej odruch obronny i zaczęła atakować, lecz nie
wiedziałam czy ona wie co się z nią dzieje. Na polanie rozbłyskały kolejno
uderzenia światła i postać znikła, a wraz z jej zniknięciem skoczyłam na tamto
miejsce. Musiałam odeprzeć atak i go zatrzymać.
-Już spokojnie, ciii. Wszystko w porządku to tylko znowu ja.
Wadera spojrzała na mnie podejrzliwie i przestała atakować.
-Co to było?
- Rzucona prze ze mnie wizja. Kawałek życia, twój lęk, moja nieufność,
która jest poprawna dla wędrownych i nowa moc.
-Że co?
-Zdałaś próbę i otrzymałaś ode mnie nową moc, tak jak mówiłam, będąc
wędrownym mogę ci pomóc. Myślę, że to pomoże ci w walce z lękiem ciemności. –
Na moim pysku zagościł mały uśmiech spowodowany miną Asterii.- Twoja nowa
wyjątkowa umiejętność nosi nazwę: „Blask wśród mroku”- wilk dzięki niej może dobrze widzieć w ciemności,
w różnym stopniu używać jej do walki oraz obrony. Od ciebie zależy w jakim
stopniu ją rozwiniesz i czy będziesz z niej korzystać.
Teraz jeszcze zostańmy tutaj i musisz poćwiczyć moc, bo mamy ku temu
warunki, a ona musi się przyjąć. Na początku poćwiczymy ze mną, a potem będę
rzucać wizje. Po treningu dopiero odpoczniemy. Wiem, wiem wymagająca jestem,
ale nie chce żeby się moc zmarnowała, bo jak jej nie poćwiczysz to stanie się
niepotrzebna i zaniknie. Zaufaj mi. No
to do roboty!
<Asteria?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz