czwartek, 10 marca 2016

Od Elliota

Elliot jak zwykle przechadzał się po lesie. Mimo, że o tej porze roku nie miał jak znaleźć jakiejkolwiek roślinki, takie przechadzki stały się dla niego rutyną. Nie wyobrażał sobie dnia bez takiego spaceru, czułby się zwyczajnie źle bez tego i miałby wielką dziurę w czasie. Nie lubił się nudzić, więc nawet nie narzekał kiedy się tak codziennie przechadzał. Cudowne śpiewy ptaków, przyjemnie zimny śnieg, który skrzypiał pod łapami, delikatny powiew wiatru, to wszystko sprawiało, że wilk się wyciszał i czuł bezpieczny. Kiedy nikt nie patrzył lubił bawić się w śniegu, zawsze zachwycał go widok unoszącego się śniegu kiedy się w nim bawił. Lubił tę porę roku, jego futro pięknie się wtapiało w otoczenie i łatwo było polować albo coś wystraszyć. Mimo tych wszystkich samotnych lat dalej siedziało w nim dziecko, które co jakiś czas wychodziło z niego. Zazwyczaj niespodziewanie, jednak nigdy przy innych. Kontynuował swój spacer co jakiś czas rzucając się na śnieg, a innym razem bawił się korzeniami drzew, dzięki swojej zdolności. Po dłuższej chwili wyszedł z lasu i jego oczom ukazała się przecudna niewydeptana polana, którą pięknie zdobił strumyk. Ten widok naprawdę zapierał dech w piersiach, był naprawdę przepiękny. To, czego zwykły wilk by nie zauważył, było niesamowite dla Elliota. W oddali, po drugiej stronie strumyka, przy lesie stało stado łań, przy których stało kilka jeleni. Ich poroża były ogromne, chociaż niektóre już je zrzuciły. Najwyraźniej go nie zauważyły, ponieważ nie zaczęły uciekać, nawet nie uniosły łbów, Elliot i nie miał zamiaru ich atakować, dość niedawno miał posiłek. Najbardziej mu teraz zależało na napiciu się. Podszedł do strumyka 
i nachylił się by wypić lodowatą wodę. Kiedy wreszcie nie czuł pragnienia, położył się leniwie na śniegu 
i obserwował stado, które z czasem przemieszczało się coraz bliżej strumyka w poszukiwaniu jakiegokolwiek pożywienia. Im bliżej były tym bardziej chciał je spłoszyć, bo na dany moment wydawało mu się to niesamowicie zabawne, jednak kiedy pomyślał jak on by się czuł gdyby ktoś go przestraszył odpuścił sobie i trwał w bezruchu. Po jakimś czasie dotarły do strumyka i również się napiły, kilka łań, wraz z jednym jeleniem przeszły nawet przez strumyk by dalej tworzyć zwartą grupę, a nie długą linię przy strumyku. Dzięki temu wilkowi było dane obejrzeć ogromne poroże z bliska, było to naprawdę niesamowite. Bawiło go, że mimo żółtych ślepi, zwierzęta go nie spostrzegły. Czyżby naprawdę był tak "niewidzialny" w śniegu czy zwyczajnie one głupie? Niestety nie było mu dane długo je podziwiać, ponieważ szybko się oddaliły do lasu, spod którego tu przyszły. Sam wilk wreszcie wstał, ponieważ cały śnieg pod nim stopniał, a wilgotna ziemia nie należała do jego ulubionych miejsc do leżenia. Również wrócił do lasu, z którego przyszedł i kontynuował przechadzkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz