- Tak. Masz rację. Jednak może trzeba by to zbadać.
Chociażby ze względu na bezpieczeństwo watahy. Jutro z rana pójdziemy
tam i ogarniemy to wszystko. Jeżeli... będziesz chciała. -
Zaproponowałam.
Diana spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Obie
położyłyśmy się, a jako, iż było zimno... wręcz mroźno... leżałyśmy
blisko siebie. Niby sierść i powinno być ciepło, a jednak nie. Miałam do
niej jakieś tam zaufanie pomimo, że znałyśmy się kilka godzin. Jednak
leżałyśmy na tyle blisko, że czułam się lekko niezręcznie. Minęło kilka
minut. Nie mogłam zasnąć. Może to ze względu na to co się wydarzyło?
Może ze względu, że leżałam tak blisko? Albo po prostu przez mróz.
Spojrzałam się na nią. "Ta to ma dobrze..." Czemu? Ona już spała.
-
Dobrze, że Cię nie zauważyli... nie ze względu na to, że potem wataha
mogłaby zginąć... znaczy... O Jezu... to też, ale... jesteś pierwszą
osobą, która na mojej drodze przyjęła mnie a nie odrzuciła i ciężko było
by mi Cię stracić... - powiedziałam to prosto od serca. Wiedziałam, że
śpi... jednak miałam wrażenie, iż coś tam usłyszała. Nie żałowałam.
Rano
Diana wstała pierwsza. Nie czekała aż się obudzę, tylko obudziła mnie
od razu kiedy sama to zrobiła. Wyszłyśmy coś upolować. Jako, że jestem
tropicielem to jednak zrobiłam to sama i poszłam zapolować. Następnym
razem ja będę czekać, a pójdzie Diana - tak się umówiłyśmy. Po jakimś
czasie przybiegłam po nią. Czekała za mną przy mojej jaskini, ponieważ
była bliżej miejsca, w którym polowałam. Wróciłyśmy do miejsca, w którym
powinno czekać świeże mięso daniela. Nie po nic ryzykowałam walcząc z
jeleniem, żeby teraz jedzenie w kilka sekund zniknęło! Otóż to...
jedzenia nie było. Tylko... no dobra, super, był jeleń - nie ma jelenia.
Ale w jaki sposób zniknął w minutę...? Dwie... sama nie wiem, ale tak
szybko? Rozglądałyśmy się do okoła ale nic nie było widać poza drzewami i
śniegiem. W końcu nastawiłyśmy uszu. I usłyszałyśmy to samo... ludzie!
Diana? Nie martw się... postarałam się jakoś to rozwinąć :'p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz