- Co ja wyprawiam!!? Przecież miałem przyjść ją
przeprosić!!!- krzyczałem w swoich myślach kiedy zobaczyłem co
zrobiłem.- Muszę zanieść ją do Roksi... Delikatnie wciągnąłem ją na
siebie i na barkach powoli poszedłem w stronę jaskini medyczki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~Na miejscu~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~
Jak
najuważniej położyłem Daiki przed wejściem do groty.Nie mogłem wejść do
środka. Roksi mogłaby się wystraszyć i mnie ogłuszyć. Zostawiłem wiec
kartkę z wiadomością.
Daiki jest nieprzytomna wskutek ścisku serca co
spowodowało chwilowe niedopływanie krwi do mózgu.
Tak to moja wina.... Przeproście ją ode mnie, nie
chciałem tego. Ja zniknę na jakiś czas. Nie na długo.
Ale to co zamierzam zrobić może położyć kres temu
wszystkiemu. Przynajmniej mam taką nadzieję...
a i przebadaj Daiki. Być może jest medium.
Widziała mnie kiedy byłem duchem.
Przyczepiłem karteczkę i zapukałem trzy razy w kamienną ścianę.Odbiegłem na pagórek kiedy usłyszałem głos.
-Idziesz tam?
-Tak Magnolio.- powiedziałem nie odwracając głowy.
-Wiesz, że możesz zginąć...
-Tak, to niemalże pewne..-po chwili podjęłem - Magnolio możesz coś dla mnie zrobić?
-Czego potrzebujesz?
-Niczego...
chcę tylko abyście uważali na Daiki. I obiecaj mi, że w razie czego
obronisz ją przede mną... Nawet gdyby miało się skończyć dla mnie źle.
Wiesz o co mi chodzi?
-Tak, obiecuje.. Żegnaj Raz.
-Mogę wrócić. Ale w razie czego żegnaj i miej się dobrze.-z tymi słowami ruszyłem przed siebie.
Biegłem
przez lasy i łąki spowite światłem księżyca. Mijałem znane i nie znane
mi miejsca ale znałem kierunek. To najważniejsze. po jakimś czasie
zobaczyłem miejsce w którym dwa miesiące temu toczyła się bitwa z
deucalionami. Pobiegłem do lasu i przekroczyłem granicę.. Byłem w
mrocznym lesie. poszedłem do miejsca, w którym spotkałem ducha swojej
matki. Stanęłem na kamieniu, na którym przedtem siedziała i zaczęłem
krzyczeć:
-Gdzie jesteś!!! Pokaż się i powiedz czego chcesz!!! Przestań się ukrywać!!!!!
-Nie muszę się ukrywać.-powiedziała wyłaniajac się zza drzew.
-Zdejmij ze mnie tę klątwę!!! Czego ode mnie chcesz !?
-Czego chcem? Tylko jednego. Wypełnienia mojej przepowiedni.
-Nie
dość, że nękałaś mnie tym za życia to jeszcze po śmierci? Fakt
jesteś... Byłaś wieszczką ale przepowiadałaś źle. Wszscy mieli zginąć
pewnego dnia. Cała wataha właśnie w tamtym miejscu. A jednak ja
przeżyłem.
-No właśnie. Teraz musisz tam iść i zginąć. Żeby przepowiednia się wypełniła.
-CO!!!? Chyba zwariowałaś!!!
-Jeżeli się nie zgodzisz sprawię, że klątwa stanie się i niedługo cała twoja nowa rodzina zginie.Nie masz wyboru!
-Nie... jest jedna opcja o której nie pomyślałaś. Jedyną rzeczą, która cię tu trzyma jestem ja.
-Tak.
- Nie sadziłem, że to kiedyś zrobię ale-zaczęłem wypowiadać formułę.
Ja Raz, biorąc na świadka moją obecną tu matkę Alroę
Osobiście i nieodwracalnie wyrzekam się jej. Zrywam
wszystkie łączące nas więzy w tym więzy krwi i uczuć
oraz przeznaczenia. Od teraz ta wadera nie ma żadnego
prawa nazywać się moją matką i nie ma ze mną nic wspólnego.
Nagle drzewo obok rozwarło się tworząc portal, który zaczął już wsysać moją nie-matkę.Kurczowo złapała się kamienia.
-Raz wybaczysz mi?- spytała
-Już to zrobiłem.-powiedziałem podchodząc do niej i łapiąc ją za łapy. Nie chciałem, żeby zniknęła.
-
Więc wybacz mi znów.- mówiąc to złapała mnie łapą w okolicy łokcia i
wbiła pazury w moje ciało. Pociagnęła tworząc ranę aż do łapy.Puściła
się i wpadła w portal do świata nieżywych.
Zabolała
mnie głowa. Świat do okoła zaczął się ściemniać a potem czerwienieć.Ja
muszę coś zabić, zniszczyć!!! -pomyślałem. Od razu przypomniała mi się
Daiki i jaskinia. Tak Dużo krwi do rozlania- cieszyłem się. Wzmocniony
mrokiem pobiegłem tam zabijając parę zwierzątek po drodze. Zbyt małych
by zaspokoić moje żądze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~W jaskini~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~
W jaskini byli:Magnolia, Roksi, Denis, Derlis i ocucona już Daiki.
-
O witajcie świeże mięska- ryknałem wpadając i przywalają do ziemi
Roksi. Spróbowałem ją ugryźć ale odepchnęła mnie mocą pod sam
sufit.Wyszła z tego niezła walka. wszystkie ataki wykonywały się same
kogoś tam ugryzłem a kogoś innego spotkał mrok ogłuszając go. Nagle
wszyscy przywarli mnie do ziemi a Magnolia rzuciła zaklęcie uwiązania i
kajdany z pnączy mnie oplatały.
-Raz co ci jest?-zapytała Daiki.
-Podejdź to powiem ci na ucho.. a przy okazji je stracisz.- powiedziałem i zaczęłem się szarpać krzycząc:
- Wypuść mnie!! No już!!!! Dzisiaj wykąpiecie się we własnej krwi!!!
(mam nadzieję, że nadrobiłem zaległości XD)
To może teraz Magnolia, albo Roksi, bo się nam zanudzisz xD
OdpowiedzUsuń