Nie wszytko poszło zgonie z planem, o ile zmienienie Katy z powrotem w wilka był jakimś planem.Coś poszło nie tak, bardzo nie tak, skutki uboczne czy co.To moja wina, to ja to schrzaniłam.Gdy błysnęło światło, Katy leżała nieprzytomna.Przeraziłam się i jak najszybciej zabraliśmy z Silverem, ją do mojej jaskini. Długo nie wybudzała się, ale nareszcie otworzyła oczy, ale dalej coś było nie tak.
-Gdzie ja jestem?- Katy spytała, dotykając swojej głowy, pewnie nadal ją koszmarnie bolała.
-U mnie w jaskini, nie wstawaj, musisz leżeć.
-Co się stało?- Popatrzyłam w jej nieobecne oczy, błądzące niby po jaskini, ale gdzieś indziej.
-Coś nie wyszło, przepraszam.-Głos mi się załamał, a po policzku popłynęła mi łza.Wybiegłam z jaskini.
-Silver zostań z nią, daj jej kojącego naparu.
-Dobrze, ale zaczekaj.
-Tak?
-Mówiłaś już Hanie?
-Jeszcze nie. A co ja mam jej powiedzieć? "Hej właśnie zwaliłam coś i oto twoja siostra." Wybacz potrzebuję chwili. Zaopiekuj się nią.
Poszłam nad jeziorko i tam przysiadłam na brzegu.Spojrzałam w taflę wody.
-To moja wina.-Uderzyłam łapą w wodę.Ta zaczęła wirować i wzburzyła się wielka fala po czym opadła, później jeszcze zaczął wariować wiatr, a zaraz potem zapanowała cisza.
Za mną pojawił się ktoś.
-Roksi?-Obróciłam się i musiałam spojrzeć prosto w oczy matki, w oczy tej, której złamałam zasady.
-Tak.
-Widzisz czym skutkuje łamanie zasad? Powierzyłaś sobie zadanie, na które nawet nie byłaś przygotowana.To zadanie zbyt wielkie dla ciebie...
-Po to tu przyszłaś? Mówić mi, że nic nie umiem, że jest głupią niegotową na takie zadania?! Nie jestem Golden, nie jestem tą twoją doskonałą córeczką. Nie wierzysz we mnie.Skoro tak obchodziła cie Golden, to czego jej nie uratowałaś, wielka władczyni czarów.
-To nieprawda.
-Może od razu wsadź mnie do lochów, bo nic nie umiem, bo złamałam twoje wielkie zasady.
-Zamilcz.
-To ty przyznaj się, że nie zależy ci na mnie.Golden powinna żyć, to ja powinnam leżeć martwa.Nie żyje ta co miała dopełnić przepowiedni, a ja mam ją zastąpić? Ty nie wierzysz we mnie, masz to gdzieś, że muszę mierzyć się z jakimiś cholernymi wielkimi mocami i przy tym mam być idealna. Nigdy nie będę idealna. Złamałam zasady bo chciałam szczęścia Katy.
-Szczęścia? Widzisz teraz w niej szczęście?
Nagle wybiegł jak poparzony, Silver i coś krzyczał.
-Chodźcie tu, Katy doznała jakiegoś szału.
Zerwałam się z miejsca i pobiegłam do jaskini, za mną Silver i Magnolia.
(Katy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz