wtorek, 27 stycznia 2015

Od Merle do Hany

Wstałam wczesnym rankiem i wyszłam z jaskini na poranny trening. Lekki chłód przeszywał moje ciało, a mróz szczypał w nos. Pobiegłam ścieżką wzdłuż strumyka, przy którym znajduje się moja jaskinia.Cienka warstwa lodu pojawiła się na strumieniu. Zatrzymałam się dopiero w tedy gdy bieg strumienia był szybszy i nie było na nim warstwy lodu. Zaczerpnęłam zimnej źródlanej wody.Ruszyłam do biegu dalej i zrobiłam sobie rundkę przez pagórki, aż do zaczątków gór, przy których na skałach znajduje się mój plac treningowy.Ze swojego pasa wyjęłam trzy sztylety i cisnęłam nimi w stronę starego pnia.Trafiły w czerwone kropki, które niegdyś namalowałam. Wyjmując je wymierzyłam cios w skałę, aż zadrżała.Mój spokój trenowania, zakłócił pisk wadery.Zerwałam się i pobiegłam w stronę dochodzących do mnie odgłosów.Wadera tkwiła w pułapce, ponieważ otoczyło ją stadko tych zmutowanych, parszywych hien.Wziąwszy sztylet wymierzyłam go naelektryzowanego przed nosy hien, który później stawał w płomieniach. Tak postąpiłam z pozostałymi dwoma.Bydlaki czmychnęły jęcząc w zarośla, w stronę mrocznego lasu, przy którym się trzymają, ale czasem zapuszczają się w głąb naszej watahy.Podbiegłam do wadery i od razy wyjmując z ziemi swoje sztylety.
-Nic ci nie jest?
-nie, nic dziękuje
-Widzę, że miałaś nie miłe powitanie z tymi zmutowańcami
-Niestety, dziękuje za uratowanie mi życia
-drobnostka
-a tak po za tym jestem Hana
-a ja Merle
-miło cię poznać
- w innych okolicznościach nie byłoby wcale miło
Wadera spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem, szukając odpowiedzi.No bo skąd miałaby wiedzieć co mają znaczyć moje słowa, ale oszczędziłam jej wyjaśnień.Mniej wiesz dłużej żyjesz, ale na oko nie wyglądała na taką, która nie lubi się mieszać w różne sprawy i wypytywać o wszystko, a wręcz odwrotnie i wywnioskowałam to po pytaniu zadanym przez nią
-co znaczy w innych okolicznościach?
-Dowiesz się, gdy będzie na to czas. Na razie nie zakrzątaj tym sobie głowy.
Na jej tworzy pojawił się lekki grymas niezadowolenia z powodu wyczekiwanej przez nią odpowiedzi.
-Lepiej stąd chodźmy za nim te pchlarze tu wrócą-zaproponowałam by przerwać tą cisze
-dobry pomysł
Zaprowadziłam Hanę do miejsca, w którym trenowałam.
-Hana chodź to cie nauczę jak bronić się w przypadku tych zmutowanych hien, bo niestety często możesz je napotkać, a tym bardziej mrocznego lasu.
-hmmm... dobrze
-A tak wogle jak tu się znalazłaś, że napotkałaś te stwory?
Zadając jej pytanie od razu pokazałam jej jeden ze sposobów ataku, bez użycia narzędzi.

(Hana?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz