czwartek, 8 maja 2014

Od Twilight Sparkle Quest 2

Od paru godzin siedziałam w kącie biblioteki i czytałam najnowszą część Daring Do.Straciłam jakiekolwiek poczucie czasu.To była największa ze wszystkich części jak dotąd.Muszę przyznać że mnie wciągła.Niebawem kiedy skończyłam postanowiłam rozprostować łapy.Wtedy dopiero spojrzałam na zegarek.Była godzina 21:50.Za 10 minut zamykają bibliotekę!Szybko zabrałam swoje rzeczy i przed samym zamknięciem opuściłam czytelnię.Widać było że podczas mojego czytania była niezła ulewa.Wszędzie było wilgotno a po ziemi pełzła gęsta jak mleko mgła.Spike został w domu by posegregować książki.Szczerze to trochę bałam się wracać.Ale cóż.Drogę znałam,w końcu byłam regularnym gościem biblioteki.Pomyślałam w duchu "Nie będzie tak źle". Ruszyłam truchtem w stronę zamglonej polany przez którą biegła ścieżka.Szłam już bardzo długo.Zwykle szłam nią 10 minut a teraz szłam już pół godziny.Czułam że coś jest nie tak,czułam czyjąś obecność.Zaczęłam się przysłuchiwać dodatkowym dźwiękom.Wydawało mi się że słyszę kroki.Zaraz się zatrzymałam lecz nic nie usłyszałam.Robiłam tak parę razy ale nic nie wysłyszałam.Postanowiłam przyspieszyć kroku lecz ktoś przyspieszył razem ze mną.Zaczęłam na poważnie się bać.Miałam ochotę się rozpłakać ale pokazałabym wtedy swoją słabość choć łzy spływały mi po pysku.Mógł to być jakiś zabójca.Zaczęłam bezmyślnie biec przed siebie nie zwracając uwagi gdzie.Nagle z torby wyleciał mój zaostrzony ołówek na który z całej siły nadepnęłam.Zaczęłam utykać.Bolało strasznie.Przestałam się przejmować moją łapą.Najważniejsze było uciec przed tym kimś lub czymś.Nabrałam wielkiej paniki,łzy zalewały mi widok.Kiedy próbowałam je przetrzeć z całą siłą uderzyłam w drzewo i chyba straciłam przytomność.
Obudziłam się w jakimś bardzo ciepłym miejscu.Wyraźnie czułam żar ognia ale miałam zawiązane oczy.Co najgorsze nie mogłam jej ściągnąć.Na pewno była zaczarowana.Zaczęłam bardzo się bać.Wstałam i zaczęłam biegać po tym miejscu jak opętana.Co chwila na coś wpadałam-to na ścianę to znów na jakiś stół.Byłam cała poobijana,zaczęłam się zataczać i w końcu z wyczerpania się przewróciłam.Znalazłam jakiś kącik i starałam się do niego doczołgać.Miałam dość.Zadawałam sobie pytanie "Gdzie jestem?","Co się stało?" i "Dlaczego mnie to spotyka?". Już miałam zamiar krzyczeć ale wyczułam kogoś w pobliżu.Zaraz wstałam chwiejąc się na nogach krzycząc:
-Gdzie jesteś?Pokaż się!
-Nawet gdybym się pokazał i tak byś mnie nie zobaczyła.
-Ohh...dowcipny jesteś.Niechno zgadnę-Discord albo Król Sombra?
-Nie,nie znam ich nawet.
-Czego ode mnie chcesz?
-Niczego...no...niczego.
-To czemu mnie śledziłeś?
-Nie śledziłem cię.Znalazłem cię przy drzewie całą zakrwawioną i przyniosłem tutaj.Śledził cię ktoś kto miał cię zabić ale...
-...ale co?
-Ale go powstrzymałem.
-No dobrze,a kiedy mnie wypuścisz?
-Kiedy uznam to za stosowne.Na razie musisz wydobrzeć ale teraz jak wpadłaś na genialny pomysł bezmyślnego latania po kamiennej jaskini to zamiast tygodnia posiedzisz tu z miesiąc.
-Miesiąc?Jestem studentką!Nie mam czasu na takie przerwy.Nigdy nie nadrobię materiału.Wypuść mnie zaraz!Nie chcę tu być!Co ci takiego zrobiłam?!-wykrzyknęłam ostatnim tchnieniem i upadłam na ziemię wycieńczona.Dyszałam ciężko jakbym miała zaraz umrzeć.Zaraz zasnęłam.
Kilka godzin później obudziłam się już w wilgotnej,opustoszałej jaskini niedaleko naszej watahy.Wstałam bez problemu y wystawiłam delikatnie głowę by się rozejrzeć ale nikogo nie było.Dopiero po chwili się zorientowałam że już nic mnie nie boli a rany mam zabandażowane.Ten ktoś kto mnie uratował chyba zrozumiał że nie pomoże mi trzymając mnie w zamknięciu.Szybko teleportowałam się do domu.Kiedy już tam byłam Spike siedział przygnębiony na parapecie i wpatrywał się w zakręt który prowadził z biblioteki.Powiedziałam:
-Spike,w porządku?
-Twilight!Gdzie byłaś?Nie wróciłaś na noc?Co się stało?
-A nic takiego.Zgubiłam drogę i spędziłam noc w opuszczonej jaskini.
-Skąd masz te blizny?
-A tam...przewróciłam się parę razy podczas tej mgły.Nic groźnego.
-Następnym razem staraj się nie wychodzić z domu podczas gęstej mgły jeśli nie chcesz żebym tu umarł ze strachu.
-Dobrze,dobrze Spike.Czy posprzątałeś wszystkie księgi?
-Tak jest.
-A czy nie zapomniałeś o tych na strychu?
-O jej...zapomniałem.
-To teraz nie zadawaj pytań tylko się bierz do pracy.Ja w tym czasie pójdę się położyć.Niewygodnie się śpi na skalnych półkach.
Tak skończyła się przygoda z Zamaskowanym Wybawicielem choć ciągle martwiło mnie to że ktoś chciał pozbawić mnie życia ale o tym to już będzie inna historyjka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz