Od paru godzin siedziałam w kącie biblioteki i czytałam najnowszą część
Daring Do.Straciłam jakiekolwiek poczucie czasu.To była największa ze
wszystkich części jak dotąd.Muszę przyznać że mnie wciągła.Niebawem
kiedy skończyłam postanowiłam rozprostować łapy.Wtedy dopiero spojrzałam
na zegarek.Była godzina 21:50.Za 10 minut zamykają bibliotekę!Szybko
zabrałam swoje rzeczy i przed samym zamknięciem opuściłam
czytelnię.Widać było że podczas mojego czytania była niezła
ulewa.Wszędzie było wilgotno a po ziemi pełzła gęsta jak mleko
mgła.Spike został w domu by posegregować książki.Szczerze to trochę
bałam się wracać.Ale cóż.Drogę znałam,w końcu byłam regularnym gościem
biblioteki.Pomyślałam w duchu "Nie będzie tak źle". Ruszyłam truchtem w
stronę zamglonej polany przez którą biegła ścieżka.Szłam już bardzo
długo.Zwykle szłam nią 10 minut a teraz szłam już pół godziny.Czułam że
coś jest nie tak,czułam czyjąś obecność.Zaczęłam się przysłuchiwać
dodatkowym dźwiękom.Wydawało mi się że słyszę kroki.Zaraz się
zatrzymałam lecz nic nie usłyszałam.Robiłam tak parę razy ale nic nie
wysłyszałam.Postanowiłam przyspieszyć kroku lecz ktoś przyspieszył razem
ze mną.Zaczęłam na poważnie się bać.Miałam ochotę się rozpłakać ale
pokazałabym wtedy swoją słabość choć łzy spływały mi po pysku.Mógł to
być jakiś zabójca.Zaczęłam bezmyślnie biec przed siebie nie zwracając
uwagi gdzie.Nagle z torby wyleciał mój zaostrzony ołówek na który z
całej siły nadepnęłam.Zaczęłam utykać.Bolało strasznie.Przestałam się
przejmować moją łapą.Najważniejsze było uciec przed tym kimś lub
czymś.Nabrałam wielkiej paniki,łzy zalewały mi widok.Kiedy próbowałam je
przetrzeć z całą siłą uderzyłam w drzewo i chyba straciłam przytomność.
Obudziłam się w jakimś bardzo ciepłym miejscu.Wyraźnie czułam żar ognia
ale miałam zawiązane oczy.Co najgorsze nie mogłam jej ściągnąć.Na pewno
była zaczarowana.Zaczęłam bardzo się bać.Wstałam i zaczęłam biegać po
tym miejscu jak opętana.Co chwila na coś wpadałam-to na ścianę to znów
na jakiś stół.Byłam cała poobijana,zaczęłam się zataczać i w końcu z
wyczerpania się przewróciłam.Znalazłam jakiś kącik i starałam się do
niego doczołgać.Miałam dość.Zadawałam sobie pytanie "Gdzie jestem?","Co
się stało?" i "Dlaczego mnie to spotyka?". Już miałam zamiar krzyczeć
ale wyczułam kogoś w pobliżu.Zaraz wstałam chwiejąc się na nogach
krzycząc:
-Gdzie jesteś?Pokaż się!
-Nawet gdybym się pokazał i tak byś mnie nie zobaczyła.
-Ohh...dowcipny jesteś.Niechno zgadnę-Discord albo Król Sombra?
-Nie,nie znam ich nawet.
-Czego ode mnie chcesz?
-Niczego...no...niczego.
-To czemu mnie śledziłeś?
-Nie śledziłem cię.Znalazłem cię przy drzewie całą zakrwawioną i przyniosłem tutaj.Śledził cię ktoś kto miał cię zabić ale...
-...ale co?
-Ale go powstrzymałem.
-No dobrze,a kiedy mnie wypuścisz?
-Kiedy uznam to za stosowne.Na razie musisz wydobrzeć ale teraz jak
wpadłaś na genialny pomysł bezmyślnego latania po kamiennej jaskini to
zamiast tygodnia posiedzisz tu z miesiąc.
-Miesiąc?Jestem studentką!Nie mam czasu na takie przerwy.Nigdy nie
nadrobię materiału.Wypuść mnie zaraz!Nie chcę tu być!Co ci takiego
zrobiłam?!-wykrzyknęłam ostatnim tchnieniem i upadłam na ziemię
wycieńczona.Dyszałam ciężko jakbym miała zaraz umrzeć.Zaraz zasnęłam.
Kilka godzin później obudziłam się już w wilgotnej,opustoszałej jaskini
niedaleko naszej watahy.Wstałam bez problemu y wystawiłam delikatnie
głowę by się rozejrzeć ale nikogo nie było.Dopiero po chwili się
zorientowałam że już nic mnie nie boli a rany mam zabandażowane.Ten ktoś
kto mnie uratował chyba zrozumiał że nie pomoże mi trzymając mnie w
zamknięciu.Szybko teleportowałam się do domu.Kiedy już tam byłam Spike
siedział przygnębiony na parapecie i wpatrywał się w zakręt który
prowadził z biblioteki.Powiedziałam:
-Spike,w porządku?
-Twilight!Gdzie byłaś?Nie wróciłaś na noc?Co się stało?
-A nic takiego.Zgubiłam drogę i spędziłam noc w opuszczonej jaskini.
-Skąd masz te blizny?
-A tam...przewróciłam się parę razy podczas tej mgły.Nic groźnego.
-Następnym razem staraj się nie wychodzić z domu podczas gęstej mgły jeśli nie chcesz żebym tu umarł ze strachu.
-Dobrze,dobrze Spike.Czy posprzątałeś wszystkie księgi?
-Tak jest.
-A czy nie zapomniałeś o tych na strychu?
-O jej...zapomniałem.
-To teraz nie zadawaj pytań tylko się bierz do pracy.Ja w tym czasie pójdę się położyć.Niewygodnie się śpi na skalnych półkach.
Tak skończyła się przygoda z Zamaskowanym Wybawicielem choć ciągle
martwiło mnie to że ktoś chciał pozbawić mnie życia ale o tym to już
będzie inna historyjka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz