niedziela, 2 marca 2014

Od Dakota

Uparcie sunęłam przed siebie, starając się nie zwracać uwagi na przemakające wodą futro. Brr... Nie ma to jak przedwiośnie. Nie dość, że panuje dość nieokreślona pogoda, to jeszcze cały śnieg zimowy zamienia się w... paskudną, mokrą ciapę. Po prostu super. Właściwie, to czemu właśnie dziś musiała wziąć mnie ochota na wędrówkę??? Czasami sama się nie ogarniam...
Zmęczona paroma godzinami przemierzania przez tereny pokryte przez topiący się śnieg, postanowiłam urządzić sobie postój. Żeby się choć trochę rozgrzać zebrałam parę w miarę suchych gałęzi, ułożyłam z nich prowizoryczny stos i podpaliłam go zionąc ogniem. Dochodzę coraz częściej do wniosku, że czasami naprawdę dobrze mieć takie umiejętności. Usiadłam obok palącego się stosiku i wpatrzyłam się w ogień. Moje myśli mimowolnie powędrowały do czasów zabaw i wędrówek z moją młodszą siostrą. Kiedy to było?... Ech... Nawet nie chce mi się liczyć.
Nagle za moimi plecami rozległ się trzask, a ja wyłapałam zapach jakiegoś obcego wilka. Znieruchomiałam na chwilę, po czym wykonałam błyskawiczny obrót o 180 stopni.

<obcy wilk >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz