wtorek, 21 stycznia 2014
od Viven'a
Wysyłam więc opóźnioną historię:
-Na początku zabierzemy się za żołądek,czy zaczniemy tradycyjnie od głowy?
-Wszystko mi jedno-mruknąłem-zawsze i tak zjadam ochłapy po tobie Ezraelu.
-Mój drogi.Ja zawsze zostawiam Ci to co najlepsze-powiedział Ezralel słodkim tonem, w którym dało się wyczuć nutę ironii.
,,Jak zwykle"-pomyślałem i pobiegłem przez las by upolować sobię nową zwierzynę, gdyż czułem,że Ezrael zostawi mu najwyżej oczy lub uszy upolowanego wcześniej królika.
Krążył po lesie w poszukiwaniu zwierzyny ale nie natrafił na żadnego żywego ducha.
-A niech to-powiedziałem na głos-chyba będe musiał iść dzisiaj spać z pustym żołądkiem.
Mimo iż zapadł zmrok mogłem swobodnie patrzeć przez czarną mgłę nocy która przymknęła oczy wielu moim towarzyszom.
-Tylko nie to!-jęknąłem ale wspomnienia tamtej nocy już nawracały do mojej pamięci niczym rwąca rzeka.
Tamtego wieczoru wybrałem się z moją byłą watahą na polowanie.
Długo błąkaliśmy się po lesie aż w końcu natrafiliśmy na samotnego jelenia pośrodku łąki.Mój przyjaciel Karriy naprężył mięśnie do skoku i już miał skoczyć gdy napotkał karcące spojrzenie naszego dowódcy.
,,Jak zwykle"-pomyślałem-,,On nigdy nie da się nikomu wykazać.Sam musi wszystko zrobić".
,,Pan najlepszy" wyskoczył zgrabnie z krzaków i rzucił się na kark zdezorientowanemu rogaczowi.Ale wtedy coś się stało.
Zza skały wystrzelił dziwaczny pocisk wprost na wilka tarzającego się z jeleniem.Oboje padli martwi...
Z miejsca z którego wystrzelił pocisk wyszedł człowiek, a w ręce trzymał długą, podłużną tubę z której prawdopodobnie wystrzeliła śmiertelna kula.
Z aroganckim uśmiechem na twarzy wziął jelenia w ręce i przerzucił sobie przez barki,a na naszego dowódce splunął, po czym wyciągnął nóż i wbił go w kręgosłup wilka...
To przelało czarę goryczy.Jak ta bezwzględna istota ma czelność jeszcze rozcinać kogoś,kogo właśnie zabił. Jakby jego śmierć go nie usatysfakcjonowała!Rzuciłem się na niego i zanim człowiek się obejrzał już zatapiałem kły w jego szyi. Upadłem z nim na ziemię po czym zlazłem z martwego ciała.Obejrzałem się za siebie i z wielkim zaskoczeniem zobaczyłem....naszego dowódce.
Patrzył się na mnie z wyrazem szoku i nie wiem czemu- obrzydzenia.
Ja też byłem zaskoczony. Przecież sam widziałem jak ten brutal go zabił razem z tym jeleniem...
Kairry podszedł do mnie na chwiejnych łapach i wyjąkał do mnie głosem w którym wyraźnie dosłyszałem strach i panikę.To samo widać było w jego oczach.
-Wynoś się z tąd.Nasza wataha nie chce mieć z tobą nic wspólnego.
-O czym ty mówisz?-spytałem zaskoczony w myślach modląc się o to, że mówi to tak dla żartu.Niestety były na to zerowe szanse.
-Nie chcemy mieć do czynienia z wilkiem śmierci.
-Co-o?-wyjąkałem ale nagle zdałem sobię sprawę.Ten człowiek był tylko niewinnym myśliwym, który poszedł sobię na polowanie.Mój umysł pokazał mi scenariusz,który nigdy się nie miał zdarzyć.Czarny scenariusz.A ja w niego uwierzyłem.
Spojrzałem jeszcze raz w oczy mojego przyjaciela, po czym obróciłem się i pobiegłem w mroczny las.Na szczęście...
Gdy byłem oddalony od watahy na około 30 metrów, usłyszałem serię wystrzałów i skomlenia moich kompanów.Teraz wiem dla czego...
Myślałem,że te scenariusze się nie spełniają....A jednak.Myśliwi otoczyli jeszcze osłupiałe wilki i wyskoczyli na nie z mroku, po czym zamordowali je co do jednego...
-Wiesz,możesz jednak zjeść razem ze mną.Podzielimy się po połowie.-ktoś za moimi plecami przerwał mi moją retrospekcję. Dopiero teraz zauważyłem gdzie stoję.Byłem na tej łące....
-Nie będę czekał aż raczysz się zastanowić Vivien.- Ezrael przemawiał do mnie głosem pełny pretensji.
-Już idę.Dogonie cię-burknąłem.
To miejsce przywoływało wiele wspomnień, o których wolałbym raczej zapomnieć.Widziałem tu tylko żal i ból.Mimo iż jest to to co lubię najbardziej to wolałem sobie darować ciąg dalszy mojej krwawej retrospekcji.
Pobiegłem w kierunku z którego przyszedł Ezrael....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz