czwartek, 14 listopada 2013

Od Nēkaṛē Cd Kazan

Popatrzyłam na niego- zdziwiona. Jednak mina Kazana mówiła wszystko- nie liczę się z żadnymi sprzeciwami.
- Noo... dobrze... Ale najpierw musze coś zrobić.- wysłałam Kazana do jaskini, a ja wróciłam się do swojej, żeby zabrać stamtąd zajączka i znaleźć mu jakieś bezpieczne lokum. Oczywiście basior nie wiedział ze tam idę.
Weszłam do jaskini niepewnym krokiem, czułam, że jakiś obcy wilk tam jest. Bałam się najgorszego- że zajączka nie zastanę tam w całości.
Zobaczyłam ślepia- dość ładne jeśli chodzi o ścisłość. Była to wadera, młoda, może nawet młodsza ode mnie, nie zdążyłam się jej przyjrzeć, bo zaraz uciekła.
Już pewniejsza siebie weszłam dalej, znalazłam zajączka, owinęłam go w koc. Podniosłam go mocą i zaczęłam zbliżać się do wyjścia, gdy nagle poczułam, że ktoś za mną stoi. Nie mogłam wyczuć kto, bo wszędzie był zapach tamtej wadery i ludzkich leków. Automatycznie odwróciłam się i skoczyłam na tego ,,ktosia”. Widocznie nie spodziewał się ataku, bo z łatwością- mimo swej niewielkiej masy, wywróciłam go na ziemię. Wskoczyłam na niego, by mu się przyjrzeć. Patrzę i...
- Kazan? Co ty tu robisz?
- To samo pytanie mógłbym zadać tobie.
- Czemu tu przyszedłeś?- zapytałam wciąż na nim siedząc.
- Domyśliłem się że przyjdziesz po Lolka...
- Pchi. Poradziłabym sobie i bez ciebie.- uśmiechnęłam się łobuzersko.

Kazan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz